Umarł król, niech żyje Juventus
2012-07-21 15:22:02; Aktualizacja: 12 lat temuNiepokonani w sezonie ligowym. Najlepsza defensywa, drugi atak w Serie A. Przegrany finał Coppa Italia. Tak w największym skrócie wyglądał pierwszy sezon Juventusu pod wodzą Antonio Conte.
Niewielu sympatyków "Juve" przed i w trakcie trwania sezonu 2011/2012 mogło przypuszczać, że ich ukochana drużyna okaże się nie tyle co najlepsza i bezkonkurencyjna, ale nade wszystko niezwyciężona i najefektowniej grająca prezentując futbol niewdziany w Turynie od dawien dawna. Ojców sukcesu owej drużyny można by znaleźć kilku, począwszy od Gianluigiego Buffona, za sprawą którego "Stara Dama" straciła najmniej bramek w sezonie, po Andreę Pirlo – człowieka orkiestrę, wirtuoza, geniusza potrafiącego z piłką zrobić wszystko. Jednak z całej otoczki glorii i chwały wiszącej nad drużyną, którą powoli zaczyna zachwycać się cała Europa wychyla się jedna postać. Postać, której w Turynie przed sezonem nikomu przedstawiać nie trzeba było, której charyzma, pewność siebie i styl bycia znane były już za czasów gry w barwach "Bianconeri". Antonio Conte. Idol, ikona klubu, jeden z najbardziej utytułowanych piłkarzy w historii "Juve" sprawił, że pojmowanie futbolu przez przeciętnego włoskiego kibica zmieniło jego znaczenie czyniąc istotę słowa "catenaccio" sformułowaniem, którego w stolicy Piemontu nikt już nie używa.
Kto nie od dziś interesuje się futbolem, wie, że każdy zespół potrzebuje piłkarza robiącego różnicę, piłkarza który swoimi umiejętnościami przewyższa pozostałych, który sprawia, że futbol staje się piękniejszy, który posiadając szósty zmysł tylko w wiadomy przez siebie sposób czyni go piłkarzem nie z tej ziemi. Od czasu Pavla Nedveda, Juventus w swoim składzie takiego piłkarza nie miał i wydawało się, że długo mieć nie będzie. Umiejętność wzięcia na swoje barki ciężaru spotkania, kontrola piłki na poziomie nieosiągalnym dla zwykłych śmiertelników i wyczekiwanie odpowiedniego momentu by się jej pozbyć cechuje tylko najlepszych i najlepiej wyszkolonych technicznie. Z tego miejsca można zadać sobie pytanie: w jakim miejscu byłaby teraz Barcelona bez Xaviego, Liverpool bez Stevena Gerrarda, czy reprezentacja Polski bez *Rafała Murawskiego (*niepotrzebne skreślić)? Trudno określić, a tym bardziej przewidzieć. Wiadomo jednak, że czasy świetności dla "Starej Damy" nadeszły i póki w ich szeregach grać będzie piłkarz, którego twarz od dobrych 30 sekund widnieje Wam przed oczyma, Juventus nie zginie. Andrea Pirlo, bo o nim mowa, swoją grą, wyrafinowaniem, elegancją i kunsztem wyższym aniżeli wszystko co błahe i nieistotne powoduje, że sport jakim jest piłka nożna przeistacza się w najpiękniejszą melodię dla uszu, którą dla przykładu może być jedna z symfonii Wolfganga Amadeusza Mozarta.
Z tego miejsca chciałbym odwołać się i jednocześnie nie zgodzić się ze zdaniem wypowiedzianym przez Mirosława Trzeciaka w trakcie meczu fazy grupowej EURO 2012 pomiędzy Hiszpanią a Włochami, który w trakcie transmisji nazwał Xaviego "Małym Einsteinem". Osobiście uważam, że określenie to bardziej pasuje do byłego rozgrywającego Milanu ze względu chociażby na podobne fryzury obu dżentelmenów. Mówiąc jednak poważnie nie często zdarza się by gra jednego piłkarza powodowała poruszenie u kibiców piłkarskich nie tylko jednej drużyny, ale wszystkich dookoła. Rzut karny wykonany przez Włocha w ćwierćfinale przeciwko Anglii bezsprzecznie przejdzie do historii, a my kibice będziemy mogli podziwiać ową akcję przez długie, długie lata.Popularne
Wraz z końcem sezonu skończyła się pewna epoka. Epoka, której byłem świadkiem, która kiedyś nadejść musiała. Po 19 latach gry dla "Starej Damy" odchodzi jej żywa legenda, człowiek, który kojarzony był, jest i będzie tylko z Juventusem, którego brakować będzie w klubie jak nikogo innego, który swoją postawą i zasługami zasłużył sobie w stolicy Piemontu na niejeden pomnik. Alessandro Del Piero - 705 meczów w barwach "Bianconeri", 290 bramek, 6 tytułów mistrza Włoch, po jednym triumfie w Coppa Italia, Lidze Mistrzów, pucharze Interkontynentalnym, Superpucharze Europy, Pucharze Intertoto i 4 wygrane Superpuchary Włoch, plus niezliczona ilość indywidualnych wyróżnień i nagród. Wszystko w barwach jednego zespołu, dla którego w stanie był grać nawet w drugiej lidze po karnej degradacji w ramach afery korupcyjnej. Jego ostatni mecz w biało-czarnej koszulce miał przejść do historii.