Wielka rewolucja na rynku transferowym. Transakcje pieniężne i wypożyczenia odejdą do lamusa?!
2015-09-18 13:19:46; Aktualizacja: 9 lat temuW światowej piłce może dojść do największego - kto wie, być może nawet w całej historii - przełomu na rynku transferowym.
Cały proces rozpocznie się dziś, gdy FIFPro złoży wniosek do Komisji Europejskiej, zaskarżający obecny system transferowy ustalony przez FIFA. Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej zarzuca się, że łamie europejskie prawo, dlatego sprawa została przekazana decydentom w Brukseli. Organizacja, która jest związkiem zawodowych piłkarzy, ma szereg zastrzeżeń do obecnie panujących przepisów i postuluje o wielką rewolucję, całkowicie odmieniającą rynek transferowy. Oznaczałaby ona bowiem koniec transakcji pieniężnych i zlikwidowanie wypożyczeń. To tylko część wielkiego projektu, którego wprowadzenie w życie zmieniłoby funkcjonowanie piłki nożnej.
Czego dotyczą postulaty?
FIFPro, która reprezentuje interesy 65 tysięcy zawodników w 65 krajach, największe uwagi kieruje w stronę kwot odstępnego, rosnących z roku na rok. Mają one naruszać prawo do swobodnego przepływu pracowników, gdyż kluby stawiają coraz wyższe wymagania finansowe, gdy ktoś zamierza ściągnąć ich piłkarzy. Obecny system premiuje także najbogatsze kluby, które mogą sobie pozwolić na płacenie gigantycznych pieniędzy w celu wzmocnienia zespołu, a dyskredytuje biedniejsze ekipy. Popularne
Związek ten postuluje także o całkowite zniesienie wypożyczeń. Jego zdaniem sytuacja, w które światowi giganci oddają tymczasowo nawet 60 zawodników z obowiązującym kontraktem jest niedopuszczalna, tak samo jak ogółem liczba zatrudnionych piłkarzy w jednym klubie. W tym miejscu, na wzór NBA czy NFL, pada propozycja określenia ograniczeń dotycząca liczby zakontraktowanych graczy i limitu wysokości prowizji dla agentów negocjujących w ich imieniu umów.
Nie brakuje także sztandarowego punktu roszczeń, silnie dbającego o interesy zawodników. Otóż według FIFPro karygodne jest, by piłkarz nieotrzymujący wynagrodzenia musiał czekać 90 dni na możliwość rozwiązania kontraktu, bowiem jeśli dokona tego wcześniej - zerwie więc umowę - czeka go czteromiesięczna dyskwalifikacja i wypłacenie odszkodowania wyliczane na podstawie jego rynkowej wartości. Ta zazwyczaj przekracza jego kilkuletnie zarobki.
Słabe strony projektu
Rewolucja proponowana przez FIFPro ma jedną, ale za to kluczową wadę. Nie przedstawia gotowego rozwiązania, które pozwoliłoby oszacować, jak mógłby wyglądać rynek transferowy bez kwot odstępnego. To problem o tyle duży, że zmiany wywróciłyby cały obecny system do góry nogami, co nie byłoby korzystne zarówno dla klubów i - co paradoksalne - także dla zawodników. W myśl idei związku zawodowego piłkarz mógłby bowiem w dowolnej chwili rozwiązać umowę z pracodawcą.
Kompromisowe rozwiązanie
FIFPro zdaje sobie sprawę, że trzeba wypośrodkować interesy obu stron. Zgadza się zatem na drobne ustępstwa i proponuje tzw. okres ochronny, który miałby trwać od dwóch do trzech lat. W tym czasie ani klub ani piłkarz nie mogliby zerwać kontraktu. Po tym okresie piłkarz mógłby wykupić swą umowę i tym samym zmienić klub. W związku z tym pada też propozycja ograniczenia długości zawieranych kontraktów do maksymalnie czterech lat. Te propozycje, dość niejasne dla niezagłębionego w temacie czytelnika, to jednak jedynie wersja robocza projektu.
Jaki w tym wszystkim cel?
Twórcy idei uważają, że oprócz dostosowania przepisów do panującego prawa, zmiany zniwelują nierówności w piłce nożnej. Bogaci bowiem nie stracą ze względu na fakt, że stać ich będzie na proponowanie najwyższych zarobków, natomiast biedniejsi zyskają np. nie będąc zmuszanym do sprzedawania kluczowych zawodników w trakcie sezonu, a agenci piłkarzy nie będą mogli już nakładać na działaczy presji. To właśnie osoby reprezentujące interesy graczy byłby w tym wszystkim stratne, nie inkasując już tak niebotycznych kwot przy transferach swoich klientów.
Zmiany spowodowałyby także zbulwersowanie tych, którzy stawiają tezę o zbyt wysokich zarobkach zawodników. Po wprowadzeniu proponowanych zmian, ci najlepsi inkasujący obecnie kilkanaście milionów rocznie, mogliby liczyć na jeszcze wyższe - niewykluczone, że znacząco - wynagrodzenie. Wystarczy przytoczyć przykład z obecnego systemu. Zawodnik z kartą w ręku, a więc dostępny na zasadzie wolnego transferu, otrzymuje propozycję lepszego kontraktu, niż w sytuacji, gdy klub pragnący go zatrudnić musiałby zapłacić jeszcze jego obecnemu pracodawcy.
Małoletni piłkarze
Z jednej strony proponowane zmiany zapobiegną sytuacji, gdy europejskie kluby będą ściągać utalentowanych nastolatków z różnych stron świata za niewielkie sumy, na czym zazwyczaj największe fortuny zbijają agenci. Wyciągają oni bowiem graczy z biednych regionów, załatwiają angaż w lepszym zespole, zazwyczaj trudniącym się w inwestowaniu w młodych adeptów futbolu, widząc w tym potencjał na świetny interes. Pośrednicy dbają o takich klientów, ale gdy temu się nie powiedzie, zostawiają go na lodzie.
Z drugiej jednak, rewolucja znacząco wpłynie na sytuację ekonomiczną drużyn, które budują swą potęgę na wychowankach, dbając o akademię. Także na te ekipy, które robią interesy w myśl popularnej idei - tanio kupię, drożej sprzedam. FC Porto, które słynie ze sprowadzania wielkich talentów i oddawania ich potem za ogromne pieniądze do europejskich gigantów zapewne drastycznie odczułoby na własnej skórze wprowadzenie zmiany.
Kiedy zapadną decyzje?
Komisja Europejska ma czas do 12 miesięcy, by podjąć decyzję w sprawie złożonego wniosku. Jeśli przychyli się do postulatów FIFPro, wówczas nastanie roczny lub dwuletni okres przejściowy, po którym nowe przepisy weszłyby w życie. Dla podkreślenia szans Międzynarodowego Związku Zawodowych Piłkarzy należy przypomnieć, że w swym dorobku ma już on kilka przełomowych projektów w swojej historii - między innymi wprowadzenie Prawa Bosmana.
Świadome widma rewolucji są także kluby. ECA, czyli Europejski Związek Klubów, nawołuje, by rozstrzygnąć wszystko w trakcie dwustronnych rozmów na drodze kompromisu dla dobra całego futbolowego świata.