Z jakich momentów zapamiętamy Grzegorza Krychowiaka w reprezentacji Polski?

2023-09-27 13:56:40; Aktualizacja: 1 rok temu
Z jakich momentów zapamiętamy Grzegorza Krychowiaka w reprezentacji Polski? Fot. Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
Kacper Adamczyk
Kacper Adamczyk Źródło: Transfery.info

Grzegorz Krychowiak we wtorek poinformował o zakończeniu swojej reprezentacyjnej kariery. Jego licznik występów w kadrze zatrzymał się na pięknej liczbie 100 i może zwiększyć się jeszcze tylko o jeden w potencjalnym meczu pożegnalnym.

33-latek w biało-czerwonych barwach debiutował w grudniu 2008 roku za kadencji Leo Beenhakkera w towarzyskim starciu z Serbią. (1:0). Na drugi występ czekał do lutego 2011 roku, gdy wszedł na boisko na samą końcówkę sparingowej potyczki z Norwegią (1:0). Regularnie zaczął pojawiać się na murawie w drużynie narodowej po EURO 2012, a jego najlepszy okres przypadł na eliminacje do Mistrzostw Europy w 2016 roku, a także sam turniej.

Z pewnością jednym z ważniejszych momentów w karierze reprezentacyjnej 33-latka był gol strzelony Irlandii (2:1) na Stadionie Narodowym w spotkaniu decydującym o awansie na imprezę we Francji. Otworzył on wynik meczu w 13. minucie ładnym strzałem zza pola karnego. Chwilę później goście wyrównali, a jeszcze przed przerwą rezultat rywalizacji ustalił Robert Lewandowski. Po końcowym gwizdku sędziego „Biało-czerwoni” mogli świętować, a jednym z bohaterów był właśnie defensywny pomocnik.

Trudno w przypadku Krychowiaka wyróżnić jeden konkretny mecz na EURO 2016, w którym wyjątkowo by się wyróżniał, ponieważ grał świetnie po prostu przez cały turniej. Z pewnością jednak na zawsze w pamięci pozostanie nam moment, gdy z zimną krwią wykorzystuje on decydujący rzut karny w starciu ze Szwajcarią, zapewniając nam awans do ćwierćfinału.

Wówczas 33-latek był w swoim absolutnym primie, świetną formą imponując również w Sevilli, z którą w 2016 roku sięgnął po drugą z rzędu Ligę Europy. To wszystko zaowocowało transferem za 27,5 miliona euro do Paris-Saint Germain, gdzie jednak się nie odnalazł.

Defensywny pomocnik był także oczywiście podstawowym zawodnikiem ekipy, która pojechała na mundial do Rosji. Turniej ten „Biało-czerwonym” w ogóle nie wyszedł, ale on sam strzelił bramkę w starciu z Senegalem (1:2). Z pewnością wpis do CV, jakim jest trafienie do siatki na Mistrzostwach Świata, brzmi dumnie.

Podczas pobytu w Lokomotiwie Moskwa wydawało się, że Krychowiak w trakcie swojej kariery dostał nowe życie, dzięki temu, że otrzymał więcej swobody poprzez przesunięcie na „ósemkę” i zaczął strzelać całkiem sporo goli. Wówczas selekcjonerem Polaków był Jerzy Brzęczek, który starał się powtórzyć ten manewr również w kadrze. Najbardziej udanym spotkaniem pod tym względem była wyjazdowa potyczka z Izraelem (2:1), gdy obok 33-latka w środku pola biegał nastawiony bardziej defensywnie Krystian Bielik. Wówczas Robert Lewandowski rozpoczął mecz wśród rezerwowych, a odpowiedzialność za zespół wziął na siebie Krychowiak, otwierając wynik rywalizacji już w czwartej minucie.

Kolejny bardzo dobry mecz w narodowych barwach gracz Abha Club zaliczył we wrześniu 2021 roku przeciwko Anglii na Stadionie Narodowym. „Biało-czerwoni” zremisowali go 1:1, a Krychowiak rządził i dzielił w środku pola, prezentując się fantastycznie na tle faworyzowanych rywali. Wówczas udowodnił, że on w reprezentacji może być jeszcze pożyteczny, ponieważ już wtedy pojawiały się głosy, że 33-latek jest za wolny i wiecznie spóźniony. Paulo Sousa zmienił go w 68. minucie, bo chwilę wcześniej zawodnik dostał żółtą kartkę, a Portugalczyk pamiętał, co wydarzyło się na EURO 2020 w potyczce ze Słowacją.

Ostatni imponujący występ z orzełkiem na piersi defensywny pomocnik zanotował w barażu ze Szwecją. Nie był wówczas zadowolony, że spotkanie rozpoczął wśród rezerwowych, ale gdy w przerwie zmienił Jacka Góralskiego, to zaprezentował się znakomicie. Wywalczył rzut karny, po którym Robert Lewandowski wyprowadził Polaków na prowadzenie, a potem rządził i dzielił w środku pola, jak za najlepszych lat.

Kariera reprezentacyjna defensywnego pomocnika, to przede wszystkim dobre momenty, jednak od pewnego czasu zaczął on wywoływać negatywne emocje. Najbardziej rozczarowujący w jego wykonaniu był chyba występ ze Słowacją na EURO 2020, gdy wylatując z boiska za drugą żółtą kartkę, dokonał prawdziwego sabotażu. W momencie, gdy jego zespół nabierał wiatru w żagle, a rywale słabli on, kolokwialnie mówiąc, podpiął ich do prądu, i okazał się jednym z głównych winnych tamtej porażki, która poskutkowała brakiem wyjścia z grupy.

Złych momentów w przygodzie 33-latka z drużyną narodową w ostatnich kilkunastu miesiącach można znaleźć naprawdę dużo. Nie chodzi w tym miejscu tylko o to, jak prezentował się na boisku, ale także, co mówił w wywiadach. Po spotkaniu towarzyskim z Chile, gdzie „Biało-czerwoni” zaprezentowali się słabo, stwierdził, że taka gra jest właściwą drogą do sukcesu, a w Katarze stał się jednym z symboli kompromitującej postawy zespołu w fazie grupowej. Szybkie zmienienie go przez Czesława Michniewicza po tym, jak jego potencjalna druga żółta kartka mogłaby negatywnie wpłynąć na pozycję Polaków w klasyfikacji fair play, a w konsekwencji na kwestię awansu, z pewnością zostanie zapamiętana na długo.

Od mundialu aż do wrześniowych spotkań z Wyspami Owczymi i Albanią defensywny pomocnik nie był powoływany przez Fernando Santosa, a gdy już zaproszenie na zgrupowanie otrzymał, to swoimi wypowiedziami znowu wszystkich negatywnie zadziwiał, a na boisku dobitnie utwierdził opinię publiczną w przekonaniu, że jego czas już minął. Na koniec kariery z orzełkiem na piersi dobił do 100 występów w reprezentacji, ale też ponownie stał się jedną z twarzy porażki Polaków.