Zatruta strzała Amora - Sara Carbonero dobije Real?
2013-01-29 21:22:55; Aktualizacja: 11 lat temuKobiety, kobiety, kobiety. Nic z nimi, ale też nic bez nich. Przez nie wybuchały starożytne wojny, tworzyły się odłamy religijne, a niejaka Lotte w XIX wieku spowodowała śmierć tysięcy nadwrażliwych młodzieńców.
Teraz, jedna niewiasta może ostatecznie zepsuć sezon czołowemu hiszpańskiemu klubowi.
A imię jej Sara. Sara Carbonero. Z zawodu partnerka Ikera Casillasa, czasem rozpoznawalna jako dziennikarka stacji Telecinco. 29-letnia prezenterka stała się sławna trzy lata temu, kiedy bramkarz Realu, po wygranym przez Hiszpanię mundialu w RPA, przed kamerami okazał swe uczucie wobec urodziwej brunetki. Od tego czasu trwała niczym nie zmącona sielanka. Golkiper zdobywał kolejne trofea i wyróżnienia, a rzesze facetów zazdrościły wychowankowi „Królewskich” takiej dziewczyny. Nie dość, że seksowna, to jeszcze o piłce ma większe pojęcie niż niejeden zapalony kibic. Nic dziwnego, że para miała ustaloną datę ślubu, którą Carbonero ogłosiła w Internecie , jednak ostatecznie, zapewne na żądanie Casillasa, uroczystość przełożono, a ceremonia odbyła się po cichu. Kilkadziesiąt godzin temu żurnalistka dała swojemu chłopakowi pretekst do poważnej kłótni.
Piękność z Toledo udzieliła bowiem wywiadu meksykańskiej stacji „Televisa Deportes”, w którym jasno dała do zrozumienia, że szatnia Realu Madryt jest podzielona i piłkarze nie mają dobrych stosunków z trenerem. Ten kop w jaja dziennikarka mistrzom Hiszpanii zaserwowała 48 godzin przed rozpoczęciem morderczych dla „Królewskich” 36 dni, w czasie których podopieczni Mourinho trzykrotnie zmierzą się z Barceloną oraz dwa razy, w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów, z Manchesterem United. Odważna deklaracja Carbonero może ostatecznie zniszczyć iluzoryczną otoczkę dobrej atmosfery w drużynie. Dotychczasowe plotki o fermencie w stołecznej ekipie tłumaczono wybujałą fantazją pismaków, a zawodnicy, trener oraz prezydent Florentino Perez zarzekali się o sielance panującej na Santiago Bernabeu. Poniedziałkowe rewelacje pochodzą jednak z dobrego źródła. Od żony kapitana zespołu, co stawia też w nieprzyjemnym położeniu donosiciela, jakim najprawdopodobniej jest Iker Casillas. Dlaczego więc Carbonero miałaby działać na szkodę drużyny swojego ukochanego.Popularne
Mógł to być niczym nie skrępowany pragmatyzm 29-latki. Dawno nie było o niej głośno, a więc i popularność poza granicami Półwyspu Iberyjskiego automatycznie spadła. Hiszpania jeszcze przez co najmniej rok niczego nie wygra, ślub odbębniony, publiczne buziaki przejadły się. Kilka gorących słów może natomiast zapewnić rozgłos na kilka tygodni, co znacząco odbije się również na słupkach oglądalności jej programów. Taka motywacja oznaczałaby jednak ogromną nielojalność wobec męża i naraziła ich na wieczystą złą sławę, co w jej zawodzie nie byłoby wartego krótkotrwałego wzrostu popularności.
Inny wariant zakłada aktywny udział w całym procederze samego Casillasa. Doskonale wiadomo, że legendarnemu bramkarzowi nie jest po drodze z Mourinho. Obaj panowie co najwyżej szanują się i tolerują, nie ma jednakże między nimi jakieś szczególnej komitywy. Wychowanek Realu w zeszłym tygodniu doznał złamania kości śródręcza. Nim wyleczy uraz, czyli przy dobrych wiatrach na początku marca, sezon dla „Królewskich” może być już stracony. Dodatkowo, nie we wszystkich meczach do dyspozycji Portugalczyka będą Sergio Ramos, Pepe, Fabio Coentrao, a być może nawet Ronaldo, co tylko zwiększa prawdopodobieństwo czarnego scenariusza. Jeśli takowy by się ziścił, w czerwcu 50-letni trener na taczkach zostanie wywieziony ze stolicy Hiszpanii. W przypadku istnienia rzeczywistej niechęci na linii Mou-Casillas, być może 32-latek, rękoma, a właściwie ustami żony, chciał podkręcić nieprzyjemną atmosferę w szatni. On sam przecież jest na rehabilitacji. A większy ferment, w atakowanym i tak zewsząd Madrycie, uczyni letni exodus Mourinho jeszcze bardziej realny.
Trzecia opcja jest najmniej sensacyjna i, co za tym idzie, zapewne najbardziej prawdopodobna. Przecież cała akcja mogła zostać od początku do końca zaplanowana przez ludzi związanych z Realem, a niewykluczone, że wcześniej o zamiarach Carbonero mógł wiedzieć i Perez, i Casillas. Nawet Mourinho. Wszak nie kto inny jak „The Special One” jest specjalistą od wojenek psychologicznych. Wynajdowanie zewnętrznego wroga w celu skonsolidowania drużyny to zagrywka znana już z w czasów chińskiego generała Sun Tzu. Najbliżsi przeciwnicy „Królewskich” mogą również nieco mniej poważnie spoglądać na tak niezgraną ekipę, a lekceważenie z strony oponenta to oręż, który „Mou” potrafi doskonale wykorzystać dla korzyści prowadzonego przez siebie zespołu. Publiczne pranie brudów, umyślne bądź nie, rzadko jednak wychodzi na dobre. Na kilka dni przed finałem Ligi Mistrzów w 2011 roku cała Anglia nie rozprawiała o szansach United w walce z Barceloną, lecz synowie i córy Albionu dyskutowali na temat Ryana Giggsa, który miał romans z żoną swojego brata. Skandal nie pomógł podopiecznym Sir Alexa Fergusona w budowaniu przedmeczowej atmosfery. „Czerwone Diabły” przegrały z Katalończykami 1:3. Niemniej, Real obecnej sytuacji nie ma czasu na kalkulacje. Opcje są tylko dwie. Wóz albo przewóz.