Życie z zakazem, czyli madrycki przegląd kadr

2016-01-17 21:22:58; Aktualizacja: 8 lat temu
Życie z zakazem, czyli madrycki przegląd kadr Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Sankcje transferowe FIFA zataczają coraz większe koło. Kilka dni po zakończeniu kary Barcelony, wyrok spadł na kolejne dwie hiszpańskie potęgi – Real Madryt i Atlético.

Już prawie dwa lata temu, gdy karę otrzymała Barcelona, mówiono głośniej lub ciszej, że to tylko pierwsza ofiara FIFA. Polityka transferowa dotycząca nieletnich zawodników wygląda podobnie we wszystkich hiszpańskich klubach. Bogate akademie są pełne diamentów i diamencików spoza Hiszpanii – w przypadku Barçy chodziło przecież nawet o ściąganie zawodników z zagranicznych filii klubowej akademii czy z zaprzyjaźnionych szkółek z zagranicy (jak choćby tej Samuela Eto’o, umiejscowionej w Kamerunie). 

O nic innego nie chodziło w przypadku ukarania klubów z Madrytu (a w przyszłości pewnie także Valencii czy Villarrealu, bo śledztwo cały czas trwa). „Nieprawidłowości związane z rejestrowaniem zawodników poniżej osiemnastego roku życia” – ten punkt z regulaminu FIFA staje się niemal mantrą, wyrokiem, frazą spędzającą sen z powiek kolejnych prezesów i kibiców największych hiszpańskich klubów. Ściślej mówiąc chodzi o złamanie artykułu 19. z „fifowskiego” dokumentu o regulacjach statusu i transferów piłkarzy. Prawo zostało złamane. „Dura lex, sed lex!” krzyczą urzędnicy światowej federacji – choć faktem jest, że ów przepis jest zwyczajnie nieżyciowy, to doszło jednak do jego naruszenia – a naruszenie zasad prowadzi do kary, którą trzeba unieść na klubowych barkach.

Nic dziwnego, że zarówno Real, jak i Atlético zapowiedziały odwołanie się od wyroku – droga zaczyna się zwykłą apelacją, a kończy zapewne w Międzynarodowym Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu. Ścieżka jest długa, pełna biurokratycznej pracy i, zdaje się, z góry skazana na porażkę. Wątpliwe jest, by TAS uchylił wyrok, nie wspominając już o FIFA cofającej decyzję. Mało prawdopodobny jest jakikolwiek inny scenariusz poza utrzymaniem kary, szczególnie mając na względzie to, co działo się w przypadku Barcelony. Czy mimo wszystko warto przejść całą drogę odwołując się rękami i nogami od złej decyzji? Chyba warto. Póki istnieją jakiekolwiek możliwości, warto walczyć.  

Tajemnicą poliszynela jest, czy oba kluby miały być wcześniej przygotowane na taką decyzję, o czym informowały światowe media – tłumaczyłoby to letnie zakupy Realu wyglądające bardzo przyszłościowo i rekordowe sto milionów euro wydane przez Atlético. Wiedzieli, nie wiedzieli? Może tak, może nie. Spodziewali się? Tu można pozwolić sobie na nieco więcej pewności i nieśmiało napisać te dwa słowa bez pytajnika na końcu. Spodziewali się. Nie należy chyba wątpić w fakt, że Real i Atlético wiedziały, że łamią kodeksy FIFA sprowadzając niepełnoletnich piłkarzy z zagranicy. Mało prawdopodobny jest także fakt, by oba kluby nie znały wszystkich szczegółów artykułu dziewiętnastego, który obejmuje nawet tak szczegółowe kwestie jak cel przeprowadzki rodziców i niepełnoletniego piłkarza do kraju kupującego owego młodzieżowca (i zdaje się jeśli jest on stricte piłkarski, to niestety, według FIFA, łamie to interesy młodego adepta piłki). Mimo to, oba kluby kontynuowały tę praktykę. Co powodowało tak jawne występowanie przeciw zasadom światowej federacji?

Ogrom nonsensu tego feralnego przepisu jest zatrważający, skoro, według niego, „nielegalnie” sprowadzonymi zawodnikami byli nawet synowie Zinedine’a Zidane’a, obecnie przecież trenera Realu Madryt! Przepis mający chronić przede wszystkim interesy młodych zawodników ma w swoim zapisie punkty dotyczące kar – od zakazu transferowego dla klubu, poprzez grzywnę, aż po… zawieszenie zainteresowanych piłkarzy. W przypadku Barcelony dotyczyło to wielu ogromnych talentów. Co dla nich musiało oznaczać nawet pół roku bez możliwości rozegrania meczu? Jak wpływa to na rozwój młodego piłkarza? Ile talentów z madryckich klubów będzie musiało stawić czoła karze? Kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt? A przecież żaden z nich nie jest w żadnym stopniu winny. Pytanie – ilu znakomitych zawodników choćby z Afryki, nie zostałoby znakomitymi piłkarzami, gdyby jakiś europejski klub nie wyciągnął do nich ręki i nie zaproponował angażu w swojej akademii? Zarówno Real, jak i Atlético (i wcześniej Barcelona) „inwestują w przyszłość”, ściągając najlepszych możliwych zawodników w szeregi swojej szkółki. Warte złamania ślepego przepisu? 

Najwięcej szumu tworzą pytania, czy seniorskie drużyny Realu i Atlético udźwigną ciężar dwóch okienek bez możliwości rejestrowania zawodników. Daleko należy trzymać się od stwierdzeń, że ban jest okolicznością sprzyjającą, ale, nie zapominajmy, Barcelona po dwóch okienkach bez wzmocnień zdobyła tryplet. Jeśli założyć, że letnie zakupy i te dokonane tej zimy przez włodarzy „Królewskich” i „Los Colchoneros” były po części spowodowane wiedzą o nadchodzącym jarzmie zakazu – to kibice obu klubów powinni być względnie spokojni. Grając rok bez żadnych kadrowych zmian wciąż można wygrać wszystko.

Najbardziej pokrzywdzone są sekcje młodzieżowe. Tam, gdzie rozwój piłkarzy jest szybki i częste zmiany kadrowe są bardzo naturalne. „Sezon z banem” dla rezerw Barçy, skupiającej zawodników dopiero co rozpoczynających seniorską karierę, zakończył się spadkiem do trzeciej ligi. Drużyna 19-latków odpadła już w 1/8 finału młodzieżowej Ligi Mistrzów. Wiele młodych talentów odeszło do innych klubów lub cierpiało zawieszenie w barwach Barçy, mogąc tylko patrzeć na kolegów rozgrywających mecze. 

Zakaz transferowy nie jest tragedią dla seniorskich drużyn. Ci najlepsi, najbardziej doświadczeni i już w pełni ukształtowani piłkarze, poradzą sobie jako drużyna. Paradoksalnie, zakaz transferowy najbardziej uderza w tych, za których błędy w sprowadzaniu karze FIFA. Młodych, zdolnych. Prawdziwy dramat kary nałożonej przez FIFA rozgrywa się w tych środowiskach, które ów przepis ma w założeniu chronić. Miecz światowej federacji jest niezwykle obusieczny – a rany mogą być bardzo głębokie.