DUMANOWSKI: To czeka Piątka w Mediolanie
2019-01-24 11:16:13; Aktualizacja: 5 lat temu Fot. Transfery.info
Nieco ponad dekadę temu Pippo Inzaghi poprowadził Milan do wielkiego rewanżu nad Liverpoolem w finale Ligi Mistrzów. Cały świat leżał wówczas u stóp napastnika w koszulce w czerwono-czarne pasy.
Koszulce zespołu, który siedem razy wspinał się na piłkarski Olimp. Po raz ostatni dokonując tego właśnie w Atenach w 2007 roku.
Sporo się od tego czasu zmieniło. Hierarchia w europejskiej i włoskiej piłce została wywrócona do góry nogami. Od wczoraj koszulka, w której kiedyś biegał Inzaghi należy do Polaka, Krzysztofa Piątka. (Szkoda tylko, że ze względu na typową włoską przesądność, na plecach Krzyśka będzie „dziewiętnastką”, a nie „dziewiątką”, ale nie jest to tak istotne). Duma mnie rozpiera. Przebieram nogami, czekając na debiut rodaka na San Siro, ale spróbuję na spokojnie odpowiedzieć na pytanie - 'Co czeka Piątka w Mediolanie? '.
Milan ma za sobą chude lata, ale ze względu na bogatą historię, niepowtarzalne tradycje wciąż znajduje się w dziesiątce klubów z największą liczbą kibiców na świecie. Milan to marka rozpoznawalna na każdej długości i szerokości geograficznej. Polak z dnia na dzień zyska ogromną popularność. Tuż po ukazaniu się oficjalnej informacji o transferze, zdjęcia Piątka trafiły do 50 milionów fanów Milanu w mediach społecznościowych. Na szczęście, mimo ogromnego wzrostu rozpoznawalności nie powinien doznać szoku. Będąc przez długi czas liderem strzelców Serie A w Genui momentalnie zyskał status lokalnego bożyszcza. Nie mógł już pozwolić sobie na swobodną przechadzkę po mieście. Na każdym kroku proszony był o uściski, zdjęcia i autografy. Połowa Mediolanu będzie reagować na niego równie entuzjastycznie.
Zmienią się na pewno oczekiwania, które nagle poszybowały w górę. Do tej pory każdy gol Piątka traktowany był jak miła niespodzianka. Mimo, że z biegiem czasu oswoiliśmy się z tym, że strzela niemal w każdym meczu, to jednak w Genoi nie było wielkiego ciśnienia. Nikt napastliwie nie liczył Polakowi minut bez strzelonego gola. Nikt na niego nie gwizdał i nie wypominał zmarnowanych okazji. Po przekroczeniu bram Milanello Piątek będzie musiał pogodzić się z tym, że zdobywanie bramek to jego obowiązek i jedyna droga by przetrwać.
Żeby Piątek odniósł sukces potrzebuje przede wszystkim szczęścia oraz mocnej głowy. Gonzalo Higuain nie miał ani tego ani tego. Po obiecującym początku przegrał z własną irytacją, która diametralnie wzrastała po każdym kolejnym buczeniu ze strony kibiców, czy wycelowanym w niego uszczypliwym artykule. Punktem kulminacyjnym był mecz z Juventusem, w którym spalił się doszczętnie. Gdy oczekiwania były ogromne, zawiódł najbardziej i już się nie podniósł. Polak musi trzymać nerwy na wodzy. Nawet jeśli nie zacznie tak, jak w Genui, nie może pozwolić, żeby irytacja i emocje wzięły górę.
Przez lata Milan kojarzył nam się z drużyną artystów. San Siro, słusznie nazywane La Scalą futbolu, było areną dla geniuszy. Fani Milanu kochali piłkarzy finezyjnych, niesztampowych, którzy dokonywali rzeczy wcześniej niespotykanych. Marco Van Basten, Ruud Gullit, Dejan Savicević, Andrea Pirlo, Rciardo Kaka, długo można tak wymieniać, swoją finezją sprawiali, że kibice wstawali z miejsc i już do końca meczu nie siadali. W kilku minionych sezonach Milan przestał być elitarny i wyjątkowy. Obecnie to drużyna rzemieślników. Kibice siłą rzeczy obniżyli swoje oczekiwania, doceniając głównie waleczność, oddanie i serce. Dlatego na jednego z ich ulubieńców wyrósł choćby Giacomo Bonaventura. Piłkarz technicznie ograniczony, ale nadrabiający swoje bramki ogromną wolą walki. Krzysztof Piątek, wedle opinii byłych trenerów i ludzi z jego otoczenia to cholernie pracowity, ambitny i waleczny gość. Może nie będzie nowym Van Bastenem, ale ma wszystko, by zyskać uznanie trybun na San Siro, co w przeszłości było tylko przywilejem tych największych.
Po ewakuacji Gonzalo Higuaina do Londynu Polak ma otwarte wrota do pierwszego składu Rossonerich. W składzie oprócz młodziutkiego Patricka Cutrone nie ma żadnej konkurencji, bo za takową nie można uznać choćby Fabio Boriniego. Szanujmy się. Oznacza to, że Piątek otrzyma od Gennaro Gattuso ogromny kredyt zaufania. Tylko od niego zależy, czy zacznie go spłacać już na starcie. Zacznie od dwumeczu z Napoli a następnie pojedzie do Rzymu na mecz z Roma. Warto przypomnieć, że na Stadio Olimpico zdobył już w tym sezonie dwie bramki.
AC Milan to świątynia, która w ostatnich latach przerodziła się w cmentarzysko napastników. Rossoneri to piłkarska arystokracja. Zawsze mieli w swoim składzie wielkich strzelców. Aż 17 razy napastnik Milanu sięgał po tytuł Capocannoniere, co jest rekordowym osiągnięciem w Serie A. W latach 50-tych historię Mediolańczyków pisał legendarny Szwed Gunnar Nordahl, który pięć razy sięgał po miano najskuteczniejszego w Serie A. Następnie, w złotych dla Milanu latach 90-tych, równych sobie nie miał Marco Van Basten. W XXI wieku koronę w barwach Rossonerich zakładali Andrij Szewczenko czy Zlatan Ibrahimović.
Mimo takich tradycji San Siro było ostatnio świadkiem upadku wielu "dziewiątek". Krzysztof Piątek staje przed wielką szansą. Łatwo nie będzie. To oczywiste. Warto jednak przypomnieć, że w 1999 roku, również w wieku 23 lat, do Milanu trafił pewien napastnik z Europy wschodniej. Z miejsca został królem strzelców Serie A a następnie czerwono-czarną legendą. "Andrzeju, nie denerwuj się" - w Mediolanie wiatr znowu wieje ze wschodu a Twój następca właśnie zaczyna podbój Mediolanu.
PIOTR DUMANOWSKI