Łysy w turbanie. Gianni Infantino jest patologią

2022-02-01 23:05:21; Aktualizacja: 2 lata temu
Łysy w turbanie. Gianni Infantino jest patologią Fot. Asatur Yesayants / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Skoro Gianni Infantino już na stałe mieszka w Katarze, to za chwilę powinniśmy przenieść tam również siedzibę FIFA. Właśnie obserwujemy kolejną żenadę. Światowa federacja dla kasy zrobi wszystko, a jej główny bajerant nie wyciera już sobie gęby młodzieżą, tylko migrantami.

Niech porzucą nadzieję ci, którzy sześć lat temu widzieli w Infantino dobrą zmianę. Widocznie w tej grze nie da się inaczej — po skompromitowanym Blatterze mamy kolejną skompromitowaną postać, która mówi, że należy organizować mundial co dwa lata, bo to uchroniłoby tysiące migrantów z Afryki przed śmiercią na morzu. Jeszcze do niedawna Szwajcar opowiadał o pogoni za trendami i ukłonie w stronę młodej widowni. Teraz idzie krok dalej, uderzając w najobrzydliwsze tony.

To już nie jest bajka o „łysym z UEFA”, sympatycznym panu z Nyonu, który przez lata losował nam kulki Ligi Mistrzów. Infantino jest zaślepiony. Wie, że stoi na czele federacji, która w ostatnim czasie ma problem z produkowaniem kasy. UEFA wyciska ile się da z Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Euro. W odwodzie ma jeszcze Ligę Narodów oraz Liga Konferencję. FIFA tymczasem jest goła. Zysk może maksymalizować mundialem, a ten jak wiadomo, ma swoje ograniczenia. To dlatego gra idzie o to, by rozgrywać go jak najczęściej, koniecznie tam, gdzie pod stołem zapłacą najwięcej. Długoletni romans FIFA z Katarem mówi nam wszystko o tej organizacji.

Aż strach pomyśleć, co też Infantino może palnąć następnym razem. Wydaje się, że w tej chwili jest w stanie powiedzieć wszystko, byle tylko zwrócić uwagę świata. Może mówić o tym, że mundial co dwa lata rozwiąże problem głodu w Afryce, zakończy pandemię albo zdemilitaryzuje Koreę Północną. Nie ma już żadnej granicy żenady. FIFA jeszcze kilka miesięcy temu zaprzeczała, że Infantino posłał dzieci do szkoły w Katarze. Dzisiaj potwierdza tę informację jakby nic się nie stało. Żyjemy w świecie, w którym naginać prawdę można bez przerwy. Za chwilę i tak przecież nikt o tym nie pamięta.

FIFA po takich wypowiedziach jak ta o migrantach powinna zapaść się pod ziemię. Chyba nikt nie wyobraża sobie, że afrykański, przymierający głodem emigrant nie będzie szukał ucieczki do Europy, bo Infantino przywiezie mu mundial. Tylko skrajnie oderwany od ziemi człowiek mógłby wygłosić publicznie takie słowa. Ale spokojnie, zaraz ktoś powie coś jeszcze głupszego, zapomni się o Infantino, a w tle dalej będzie trwać walka o tort. Przepchnięto Katar i turniej z 48 drużynami w 2026 roku. Przepchnie się też nowy format mistrzostw świata. Skompromitowany szef globalnej federacji jeszcze nie raz zagości w naszych domach.

To paradoks, że Infantino urodził się 10 kilometrów od rodzinnej miejscowości Seppa Blattera. Kiedyś wydawało się, że obaj są inni, ale im dalej w las, tym większe widzimy podobieństwa. Jeden i drugi latami przesiąkali zmurszałym systemem. Infantino, gdy pracował w UEFA, zawsze był tym, który popierał propozycje Michela Platiniego, czyli stawał za komercjalizacją piłki. To on tłumaczył dziennikarzom powiększanie Ligi Mistrzów, on opowiadał o projekcie Euro 2020 – rozrzuconego po całej Europie – czy Ligi Narodów. Do wyborów w FIFA szedł z niespecjalnie oryginalnym programem, czyli naobiecywał mniejszym federacjom jeszcze więcej pieniędzy.

Jest coś w Infantino odpychającego. To człowiek typu węgorz - niby uśmiechnięty, kontaktowy, ale z góry wiesz, że lawiruje. Ustawia grę pod siebie i nie obchodzi go reszta. Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią blondynki i brunetki.

Infantino tworzy oddzielną kategorię: wyjątkowo lepi się do krajów autorytarnych i to z nimi omawia kolejne igrzyska. Kiedy rozmawia z Putinem, klęczy. To samo jest w Arabii Saudyjskiej albo Chinach. FIFA wydała trzy lata temu dokument, mówiący o wizji przyszłości i o tym, że ich federacja dzięki piłce może zmieniać świat. Zaraz potem dostajemy fotki Infantino w Iranie, gdzie kobiety od 40 lat nie mają wstępu na stadiony.

FIFA jest dziś prześmieszną organizacją. Śmieją się z niej najwięksi agenci. Powoli odchodzi od niej też firma EA Sports, która przez lata wyrobiła sobie taką markę wśród młodych ludzi, że nie potrzebuje już dopisku federacji, by dalej tworzyć produkt. Panowie z Zurychu z każdym kontraktem krzyczą coraz więcej pieniędzy, chociaż ich pozycja blednie. Młody kibic wchodzi na stronę FIFA zupełnie przypadkiem, zwykle wtedy, gdy szuka brązowych paczek w Ultimate Team. Infantino to dla niego gość z memów. Jego opowieści o misji i hasła „Futbol dla wszystkich” nikogo nie obchodzą.

iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/fGa2iGIAm-M" title="YouTube video player" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen>

Niesamowite jest to jak FIFA, mimo złej reputacji, krok po kroku potrafi przeciągając na swoją stronę wybitne postaci piłki. Nie wystarczy już jej roześmiana facjata Gianniego, obok musi być też tzw. Grupa Doradztwa Technicznego, czyli John Terry, Michael Owen albo Arsene Wenger, który ostatnio też coraz mocniej lobbuje za mundialem rozgrywanym w cyklu dwuletnim. FIFA potrzebuje wielkich nazwisk, żeby uwiarygadniać swoje działania. Kraje jak Katar z kolei potrzebują FIFA, bo to najlepszy sposób na globalne pranie wizerunku.

Szacuje się, że w kraju organizatora mundialu 2022 zginęło już 6500 robotników – część z przepracowania, część z gorąca, jeszcze inni wskutek wypadków na budowach. Wiadomo też, że turniej zawędrował do Zatoki Perskiej za sprawą łapówek. W każdej innej branży, gdy takie rzeczy wychodzą na jaw, wycofujesz sprawę i rozpisujesz nowy przetarg. Tutaj natomiast pogrożono paluszkiem, Gianni powiedział „Tak już nie róbcie” i bawimy się dalej. Infantino zapytany o autorytarne rządy Kataru i niewolników XXI wieku powiedział, że gdyby nie mundial, nikt by o tym nie mówił. To FIFA, dając turniej szejkom, zwróciła na to uwagę świata. Ten żenadometr już dawno wybił poza skalę.

Infantino po wypowiedzi o migrantach powinien na jakiś czas zrobić sobie przerwę od mediów, ale niestety - zaraz znowu wyskoczy z pudełka. Za kilka dni startują Klubowe Mistrzostwa Świata, czyli kolejny potworek przepychany na siłę. FIFA przez chwilę chciała nawet rozszerzyć go do 24 zespołów, co pokazuje, że w tych oderwanych od życia głowach nie dzieje się najlepiej. Cztery ostatnie edycje odbyły się w Zatoce Perskiej. Obecny turniej - nie inaczej - znowu zawita do panów w turbanach.

Niedawno Gianni Infantino mówił, że marzy mu się zorganizowanie mundialu w ZEA i Izraelu, czyli dwóch krajów w napiętych stosunkach. Niektórzy mówią, że po głowie chodzi mu Pokojowa Nagroda Nobla. To naprawdę byłoby już za dużo. 

PAWEŁ GRABOWSKI 
CANAL+, NEWONCE.SPORT

Więcej na ten temat: Szwajcaria FIFA Gianni Infantino