Motor Lublin nie powinien zwalniać trenera. Problem tkwi gdzie indziej
2025-08-28 17:08:57; Aktualizacja: 4 godziny temu
Po rozczarowującym starcie sezonu w wykonaniu Motoru Lublin zewsząd zaczęły pojawiać się głosy obwiniające za aktualny stan rzeczy trenera Mateusza Stolarskiego. Prawda jest natomiast taka, że zwolnienie obecnego szkoleniowca należałoby uznać za wielką głupotę, bo nie tutaj leży główny problem lublinian.
Był początek czerwca 2024 roku, kiedy to Motor Lublin po niezwykle emocjonującym spotkaniu pokonał w finale baraży Arkę Gdynia i po 37 latach w wielkim stylu powrócił do krajowej elity. Dzieło napoczęte przez Gonçalo Feio na wzorową ocenę dokończył jego asystent Mateusz Stolarski.
Dla kibiców Motoru to była niezapomniana chwila. Do Lublina po bardzo długiej i owianej wieloma trudnymi momentami przerwie w końcu ponownie zawitała Ekstraklasa. A gdy już trzeba było podjąć rękawice i stoczyć bój w najwyższej klasie rozgrywkowej, drużyna stanęła na wysokości zadania i zapisała się na kartach historii, zajmując na koniec zmagań siódmą lokatę w tabeli, której w klubie z Lubelszczyzny nikt wcześniej na oczy nigdy nie widział.
Wśród głównych autorów historycznego sukcesu nie sposób nie wymienić trenera Stolarskiego. 32-letni szkoleniowiec przed przejęciem pierwszego zespołu dysponował niewielkim doświadczeniem w samodzielnej pracy, ale mimo tego po odejściu Feio świetnie poradził sobie z wymagający wyzwaniem i sprawił, że z czasem jego współpracownicy oraz podopieczni zaczęli ufać mu do tego stopnia, że byli nawet gotowi skoczyć za nim w ogień.Popularne
Jak to jednak w futbolu już bywa, dobre momenty nie trwają wiecznie, co dobitnie potwierdza obecna sytuacja lubelskiego klubu. Po pięciu rozegranych spotkaniach siódma siła poprzedniego sezonu Ekstraklasy zajmuje zaledwie czternastą pozycję w tabeli, mając na swoim koncie pięć punktów. Wspomniany dorobek jest efektem zwycięstwa odniesionego w pierwszej kolejce nad Arką, a także dwóch remisów zanotowanych przeciwko Lechii Gdańsk oraz Piastowi Gliwice. Pozostałe dwa starcia to dwie porażki z Pogonią Szczecin i ostatnio z Koroną Kielce.
Motor rozczarowująco rozpoczął nowy sezon, a jedną z jego głównych bolączek jest postawa w defensywie, bowiem podopieczni Stolarskiego we wszystkich dotychczasowych meczach dali sobie wpakować już dziewięć goli. Niedawny przegrany 0-2 pojedynek w Kielcach wyraźnie uwypuklił problemy drużyny w grze obronnej, a gwoździem do trumny była bramka Antoñína zdobyta po fatalnym i juniorskim błędzie defensywnej formacji przyjezdnych.
To nie trener jest problemem Motoru Lublin
Jak się okazuje, po czwartym meczu z rzędu bez odniesionego zwycięstwa niektórzy zaczęli szukać winy w trenerze Stolarskim. W mediach ukazał się nawet artykuł od TVP Sport informujący o rozpoczętych poszukiwaniach nowego szkoleniowca, ale z niewyjaśnionych przyczyn został bardzo szybko usunięty.
Oczywiście, gra Motoru nie wygląda w tym momencie optymistycznie i nie chodzi tylko o defensywę, bo w ostatnim czasie piłkarze mają również problemy z kreowaniem sytuacji ofensywnych, ale jednocześnie prawda jest taka, że zwolnienie Stolarskiego na tym etapie byłoby dużym błędem ze strony klubowych władz i jednocześnie brakiem jakiejkolwiek logiki.
Zważając na aktualną sytuację Motoru, bardzo dobrze pasuje tutaj powiedzenie, że z pustego to i Salomon nie naleje. Dyrektor sportowy klubu Paweł Golański zapewnia jednak, że kadra jest już zamknięta i wszystkie cele transferowe zostały zrealizowane. Spójrzmy zatem, kogo do swojej dyspozycji otrzymał w ostatnim czasie Stolarski.
Defensywną formację Motoru w trakcie letniego okna transferowego wzmocnił tylko Paskal Meyer. Tak, po sezonie, w którym Motor razem z Lechią miał drugą najgorszą defensywę w całej lidze, działacze postanowili sprowadzić do klubu tylko jednego obrońcę. I oczywiście, w pozyskanym z rezerw Holstein Kiel 20-latku da się dostrzec spory potencjał, ale mówimy o zaledwie jednym sprowadzonym zawodniku, który na dodatek do tej pory z seniorską piłką miał do czynienia tylko w czwartej lidze niemieckiej w poprzednim sezonie.
Motorowi co prawda udało się zatrzymać Arkadiusza Najemskiego, a więc podstawowego i naprawdę solidnego jak na ligowe realia obrońcę, ale pech chciał, że ze względu na złapaną kontuzję nie będzie on do dyspozycji trenera jeszcze przez kilka tygodni. Tym oto sposobem z nominalnych środkowych defensorów w kadrze zostali tylko Hervé Matthys oraz Bright Ede. Mimo pojawiających się spekulacji na temat potencjalnego odejścia młokosa za grube miliony, zarówno na papierze, jak i na boisku w tym momencie wygląda to bardzo biednie. Obaj panowie od początku sezonu notorycznie popełniają dziecinne błędy, ale mimo tego dalej grają w podstawowym składzie, ponieważ wspomniany wcześniej Meyer nie jest jeszcze gotowy do rywalizacji na tym poziomie i nie zdołał nawet zadebiutować, a trener Stolarski po prostu nie ma w swojej talii żadnych innych dostępnych kart.
Ofensywa oraz pomoc? Tutaj pion sportowy Motoru poczynił już nieco więcej starań i pozyskał choćby Karola Czubaka czy Ivo Rodriguesa, obok których po pierwszych spotkaniach można postawić małe plusiki, ale gdy jednak spojrzymy nieco głębiej, to pozostałe ruchy z udziałem Floriana Haxhy, Kacpra Karaska czy Renata Dadashova pod żadnym względem na tę chwilę się nie bronią.
Stolarski szyje więc z tego, co ma, a ma bardzo mało. Szukanie w nim teraz głównej winy to ostatnie, o czym powinny myśleć klubowe władze ze Zbigniewem Jakubasem na czele. Właściciel Motoru deklarował zresztą na początku bieżącego roku, że chce, aby obecny trener pracował w klubie tak długo, jak Alex Ferguson w Manchesterze United. Do tego potrzeba jednak bardzo dużej cierpliwości, bo i ceniony fachowiec ze Szkocji również musiał przejść na Old Trafford przez cięższe chwile.
- Musimy też postawić na ciągłość pracy trenerów. Chciałbym, żeby Mateusz Stolarski był w Motorze tak długo, jak Alex Ferguson w Manchesterze United - mówił Jakubas w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”.
Koniecznie trzeba przypomnieć, że w poprzednim sezonie drużyna pod wodzą Stolarskiego również notowała widoczne spadki formy i był nawet taki moment, że w siedmiu ligowych meczach udało jej się zwyciężyć tylko raz, ale na sam koniec 32-latek za każdym razem potrafił umiejętnie opanować sytuację, wyciągnąć zespół z kryzysu i w ostatecznym rozrachunku razem z nim osiągnąć historyczny rezultat.
Słowa dyrektora Golańskiego o zamkniętej kadrze są za to kompletnie niezrozumiałe, ponieważ kadrowe braki, szczególnie w defensywnej formacji, widać gołym okiem już od dłuższego czasu. Jeżeli na przestrzeni poprzedniej kampanii tracisz 59 goli i jesteś drugą najgorszą obroną w lidze, to po prostu latem musisz priorytetowo zadbać o solidne i jakościowe wzmocnienia, dzięki którym zminimalizujesz szansę na odnoszenie hokejowych wyników takich jak 1-4 z Pogonią czy 3-3 z Lechią. W klubowych gabinetach nikt nad tym jednak w ten sposób nie pomyślał i teraz jest jedno wielkie zdziwienie, a także szukanie winy w trenerze.
Najbliższa sobota przyniesie Motorowi wyjazdowe spotkanie z Górnikiem Zabrze, który po sześciu spotkaniach jest ulokowany na drugim miejscu w tabeli. Dla piłkarzy Stolarskiego i samego szkoleniowca będzie to oczywiście bardzo ciężki oraz zacięty bój, ale z drugiej strony zwycięstwo z takim rywalem, na jego terenie, w znaczący sposób podniosłoby morale i pozwoliło złapać oddech, którego w Lublinie wszyscy bardzo teraz potrzebują.