Co by było gdyby...
...nie
piłka?
Kamil Biliński: Tak
naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Postawiłem wszystko
na jedną kartę. Ale pewnie kontynuowałbym naukę na Akademii Wychowania Fizycznego i robiłbym coś związanego z moja specyfikacją. Jeśli chodzi o inne dyscypliny to nie byłem
wybitny, ale wiadomo, że na podwórku grało się we
wszystko.
...za młodu mógł pan wybrać pozycję
na boisku?
Nic by się nie
zmieniło i grałbym na pozycji napastnika. Marzyłem o tym, żeby
być snajperem, człowiekiem od strzelania goli. Od zawsze
uwielbiałem grać z przodu.
...jeszcze raz mógł
pan wybrać swój zawód?
W
życiu każdego sportowca przytrafiają się wzloty i upadki. Też
byłem w dołku i zastanawiałem się, co z tym wszystkim dalej
zrobić, ale stanąłem na nogi. Powiedziałem sobie, że to się nie
może tak skończyć. Na pewno jeszcze raz wybrałbym piłkę.
...życie składało się z samych sukcesów?
Byłoby
zdecydowanie zbyt nudno. Każda porażka jest nauką i uczy cię
czegoś nowego. Porażki są potrzebne i wpisane w życie.
...za
młodu miał pan tyle pieniędzy, że nie musiałby nic robić?
Sam
na pewno tak nie miałem. Zawsze musiałem mocno walczyć o to, żeby
cokolwiek mieć. Kto wie, może człowiek by od nich zwariował? Tak
naprawdę zależy, ile by ich było.
...miał pan do
wydania milion w kilka dni?
Milion
czego (śmiech)?
Nie szalejmy, złotych.
Na
pewno kupiłbym... Nie, sobie niczego bym nie kupił. Zainwestowałbym
te pieniądze. Pewnie w nieruchomości, które przynosiłyby zyski
przez kolejne lata.
...drużyna nie miała trenera
i piłkarze byli skazani tylko na siebie?
Raczej
nie chciałbym takiego układu. Nie wyszłoby z tego nic dobrego.
Zespół musi mieć szefa, który nim dowodzi i ma pomysł na jego
prowadzenie.
...sam był trenerem? Co cechowałoby
pańską drużynę?
Granie
do przodu. Kładłbym bardzo duży nacisk na formację ofensywną,
która strzelałaby większość goli. Coś w stylu Realu Madryt. Ale
przyznam szczerze, że póki co, nie widzę siebie w roli
szkoleniowca. Może moje podejście jeszcze się zmieni, bo jednak w
trakcie przygody z piłką zbiera się masę doświadczenia, które
można potem przekazać młodszym. Jeśli już, wziąłbym się
jednak za trenowanie dzieci.
...mógł pan
sprowadzić każdego piłkarza świata do swojego zespołu?
Z
obecnych wybrałbym Cristiano Ronaldo. Z już niegrających - Raula
Gonzaleza. Od małego był moim idolem. Bardzo lubiłem go
podpatrywać, odcisnął spore piętno na sposobie, w jaki gram.
...zawodnik drużyny przeciwnej przegiął? Byk
Zidane'a czy spokojna rozmowa?
Zależy
co dokładnie by zrobił. Jeśli adresowałby do mnie jakieś
przekleństwa, pewnie na początku bym się zagotował, ale
załatwiłbym to poza boiskiem.
Co mogłoby
całkowicie wyprowadzić pana z równowagi?
Obraza
i krzywda mojej rodziny.
...nie mógłby pan przeklinać?
Wytrzymałbym. Wiadomo, że
w emocjach człowiek wypowiada brzydkie słowa, ale dałbym radę.
...nie istniał zawód menedżera?
To
zależy. Zdarzają się sytuacje, w których zawodnikom byłoby wtedy
zdecydowanie lepiej, ale zdarzają się i takie, w których byłoby
gorzej. Menedżer powinien wiedzieć, jak prowadzić sprawy piłkarza
i robić to solidnie. Powinien pomagać, a mimo wszystko zdarzają
się osoby, które przeszkadzają i robią tylko ferment.
...nie
spotkał na swojej drodze i nie zaczął współpracować z
Krzysztofem Świątkowskim?
Między
nami nie ma typowej relacji agent - zawodnik, bo jesteśmy
przyjaciółmi. Pewne sprawy załatwiamy trochę inaczej i przede
wszystkim kierujemy się wspólnym dobrem. Nie ma co ukrywać, że w
pewnym momencie Krzysiek bardzo mi pomógł, za co jestem mu bardzo
wdzięczny. Cieszę się, że mam obok siebie kogoś takiego.
...nie wyjazd za granicę?
Prawdopodobnie
krążyłbym między klubami z Ekstraklasy i I ligi. A mogło
skończyć się jeszcze gorzej. Po spadku do II ligi z Wisłą Płock
miałem oferty z Ekstraklasy, ale pewni ludzie, którzy pracowali
wtedy we Wrocławiu, robili mi problemy z odejściem do innego klubu.
Przez dziwne, pozasportowe sprawy mógłbym bujać się między tymi
trzema ligami. Cieszę się, że zdecydowałem się na taki
krok.
...mógł pan wybrać wymarzone miejsce do
życia po zakończeniu kariery?
Tak
naprawdę zastanawiamy się z żoną, gdzie chcielibyśmy w
przyszłości mieszkać i cały czas nie wiemy. Wszędzie, gdzie do
tej pory byliśmy, było nam dobrze. Wspomnienia zostaną na zawsze.
Na pewno ciężko wyobrazić nam sobie stałe mieszkanie poza
granicami Polski. Mamy tutaj całą swoją rodzinę i znajomych. Być
może dopiero trafimy na lokalizację, która okaże się tą
wymarzoną.
...miał pan zdecydować czy przyjmie
do domu rodzinę imigrantów?
Zdecydowanie
bym się nie zgodził.
...mógł pan wcielić się
na jeden dzień w skórę kogoś znanego?
Zostańmy
przy piłce. Byłby to Cristiano Ronaldo albo Leo Messi.
...zaproponowano panu udział w „Tańcu z
Gwiazdami”?
Zgodziłbym
się. Potrzebowałbym trochę lekcji, ale nie widziałbym problemu.
Nie jestem wielkim tancerzem, ale lubię ruszać się na parkiecie.
...miał pan wybrać przedmiot, którego uczyłby w
szkole?
Wychowanie fizyczne.
Przez półtorej roku kształciłem się zresztą w tym kierunku.
Jeśli ukończyłbym studia, mógłbym to robić. A czy kiedyś
ukończę? W tym momencie nie mam na to czasu, ale niewykluczone, że
w przyszłości to zrobię.
...wcieliłby się pan
w rolę dziennikarza?
To
byłaby ciekawa przygoda. Nie unikam zresztą rozmów z
dziennikarzami. Zawsze byłem otwartym człowiekiem, więc taka praca
nie sprawiłaby mi problemów. Myślę, że dobrze radziłbym sobie w
takiej roli.
...mógł pan zagrać w filmie? Jaka by
to była produkcja?
Przede
wszystkim duża, przy której pracowałyby największe gwiazdy.
...musiał pan
ugotować coś na romantyczną kolację?
Nie
jestem dobrym kucharzem, ale wybrałbym krewetki pod jakąś
postacią. Razem z żoną je uwielbiamy.
...żona
wyłączyłaby w telewizji finał Ligi Mistrzów?
Nic
(śmiech). Pewnie byłbym trochę zły, ale wielkiej awantury by nie
było.
...mógł pan cofnąć się w czasie i
przeżyć coś raz jeszcze?
Znalazłbym
kilka momentów, w których mogłem podjąć nieco inne decyzje. Ale
nie ma co o nich mówić. To wszystko jest już za mną. Jestem z
tych ludzi, którzy oddzielają przeszłość grubą kreską i patrzą
tylko do przodu. Jestem zresztą zdania, że nic nie dzieje się bez
przyczyny.
...mógł pan zmienić jedną cechę
swojego charakteru?
Zrobiłbym
coś ze swoją upartością. W pracy z reguły jest to cecha jak
najbardziej pozytywna, ale w życiu codziennym czasami przeszkadza.
...za tydzień był koniec świata?
Mam
jakieś marzenia i pewnie mógłbym je w tym czasie zrealizować, ale
tak naprawdę nie są one tak ważne jak czas spędzony z rodziną.
Wszystkie ostatnie chwile chciałbym oddać właśnie jej.
Na
bezludną wyspę zabrałby pan?
Żonę
i syna. No i niech będzie ta piłka (śmiech).
Gdybamy z Bilińskim: Nie dla imigrantów, krewetki na romantyczną kolację i Raul

Rozpoczynamy serię rozmów "Gdybamy z...". Na początek przepytujemy Kamila Bilińskiego, napastnika Śląska Wrocław.