Wilfried Zaha - 20-latek, za którym szaleje cała piłkarska Anglia
2013-01-11 16:45:26; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
- To po prostu się dzieje, naturalnie - zdradzał tajemnicę swojego wachlarza zwodów u szczytu kariery Brazylijczyk Ronaldinho. Nie mamy wątpliwości, że to samo mógłby powiedzieć o sobie zawodnik Crystal Palace, Wilfried Zaha.
Mając w weekend szansę obejrzeć Championship, gdy na innych kanałach leci Premier League, Serie A, Bundesliga, Primera Division, przeciętny kibic stacji nie przełączy. Póki jednak Wilfried Zaha nie zasili jednego z topowych angielskich klubów, da się znaleźć co najmniej jeden argument, by sięgnąć po pilota i nie żałować, że zamiast meczu na Old Trafford zdecydujemy się oglądać spotkanie na Selhurst Park, a zamiast Wayne'a Rooneya - wspomnianego 20-latka.
Gdy tylko w urodzonym w Abidżanie zawodniku dostrzeżono wielki talent, rozpoczęły się porównania. Głównie do Victora Mosesa, obecnie grającego w Chelsea FC. Obaj bowiem są efektownie grającymi skrzydłowymi, z inklinacjami do gry na szpicy. Jednak gdy obejrzeć kilka akcji z udziałem Zahy widać, że to porównanie jest nieszczególnie trafne. Bo o ile jeśli chodzi o pozycje, na których mogą grać, to on i Moses mają sporo wspólnego, o tyle już styl poruszania się po boisku jest zupełnie inny. Skrzydłowy Crystal Palace porusza się z dużo większą elegancją, jego zwody przychodzą jakby od niechcenia, Moses natomiast jest znacznie bardziej umięśniony, nie ma też aż tak wielkiej lekkości w dryblingu.
Innym zawodnikiem, z którym często zestawiany jest Zaha jest Raheem Sterling. Nie bez powodu. Bo łączy ich znacznie więcej niż podobny styl gry i niewątpliwie wielki talent. Obaj zadebiutowali w dorosłej reprezentacji Anglii w towarzyskim meczu ze Szwecją, co było nie tylko nagrodą za świetną formę w poprzedzających tygodniach, ale i próbą skłonienia tej dwójki (a także Carla Jenkinsona, również debiutującego w tamtym spotkaniu), by w przyszłości nie przywdziewali już trykotów innych reprezentacji - Sterling Jamajki, a Zaha Wybrzeża Kości Słoniowej. Symboliczne było również to, że skrzydłowego Liverpoolu zmienił właśnie ofensywny gracz Crystal Palace.
Jeśli chodzi o wybór reprezentacji, to pomimo występu ze Szwecją, Zaha wciąż jeszcze nie jest zdecydowany. Choć Roy Hodgson twierdzi, że dla Zahy lepiej byłoby, gdyby grał w koszulce z trzema lwami, sam zawodnik twierdzi: - Jestem rozdarty i wciąż to jest takie pół na pół. Z jednej strony urodziłem się w Afryce, z drugiej zaś Anglia jest wszystkim, co znam. Obecnie nie skupiam się jeszcze na ostatecznym wyborze, a na osiągnięciu jak największych sukcesów w klubie.
A jaki to będzie klub?
Tom Soares, były klubowy kolega Zahy zdawał się być pewny, że "Wilf" wyląduje w Arsenalu, jednak najświeższe doniesienia z rynku transferowego każą raczej twierdzić, że swoimi podaniami będzie on obsługiwać Robina van Persie czy Javiera Hernandeza. Manchester United jest bowiem najprawdopodobniej jedynym już w stu procentach zdecydowanym klubem, poza tym jest gotów wypożyczyć 20-latka z powrotem do końca sezonu, by pomógł Crystal Palace w powrocie do Premier League. Transakcja ma być warta około 12 milionów funtów, co wydaje się kwotą dość niską, jeśli wziąć pod uwagę skalę talentu Wilfrieda Zahy. Skrzydłowego, który sam przyznaje, że od tych wszystkich transferowych przymiarek i całego zainteresowania jego osobą kręci mu się już w głowie...
Ian Holloway, menedżer klubu urodzonego w Abidżanie zawodnika uznał jednak, że nie będzie robił szczególnych problemów, jeśli jego podopieczny zdecyduje się odejść. Przypomnijmy, że Holloway był trenerem Blackpool, kiedy ten klub nie zgodził się sprzedać do Liverpoolu Charliego Adama. Jak to się skończyło? Wszyscy pamiętamy.
- Moja odpowiedź brzmi: 28 punktów z Adamem, gdy był zmotywowany do gry, 11 - gdy był już myślami gdzie indziej. Mogliśmy go sprzedać, jednak on złamał mi serce - wspomina z żalem Holloway. - Czy ode mnie zależy decyzja o tym, czy Zaha odejdzie? Nie. Od dyrektora sportowego? Pewnie też nie. Nie mamy na to wpływu, jednak jeśli uda się wynegocjować niezłe pieniądze i może jeszcze wypożyczenie do końca sezonu, to byłoby wspaniale.
"Czerwone Diabły" właśnie to chcą Crystal Palace zapewnić. Sir Alex Ferguson wie bowiem, że ma do czynienia z talentem, którego nie może wypuścić z rąk, gdy jest już prawie w jego objęciach. To pół roku, gdy Zaha będzie jeszcze występował na zapleczu Premier League może wyjść wszystkim zainteresowanym tylko na dobre - piłkarz będzie wciąż ogrywał się na bardzo wymagającym zapleczu najlepszej ligi świata, a Manchester będzie miał czas na porządki w składzie (m.in. pozbycie się Naniego) ze spokojną świadomością, że w letnim okresie przygotowawczym, wartość składu podniesie zaklepany już skrzydłowy.
Stratna nie pozostanie także Championship. Przez kolejne pół roku fani "Czerwonych Diabłów" będą coraz liczniej spoglądać w kierunku zaplecza Premier League, konkretnie na zespół Crystal Palace. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie - czy ten szczuplutki, ciemnoskóry drybler zostanie kolejną legendą "Teatru Marzeń"?