"Major" nie wysyła już e-mailów

2013-01-14 19:52:30; Aktualizacja: 11 lat temu
"Major" nie wysyła już e-mailów Fot. Transfery.info
Maciej Zaremba
Maciej Zaremba Źródło: Bundesliga

- On da nam te ,,boom", którego czasami brakowało nam w rundzie jesiennej - mówi trener Holger Stanislawski o nowym napastniku FC Koeln Stefanie Maierhoferze. Austriak podpisał z drużyną z Kolonii kontrakt do końca sezonu.

To już piąty przystanek w Niemczech dla Stefana Maierhofera. Austriak jest teraz najwyższym piłkarzem wśród wszystkich profesjonalistów w Niemczech. 30-letni napastnik mierzy aż 202 centrymetrów wzrostu. Wcześniej wiele wskazywało na to, że Maierhofer nigdy nie zostanie zawodowym piłkarzem. Aż do zwariowanego e-maila...

Ten krok zmienił całe życie ówczesnego 23-latka. Maierhofer był wtedy uczniem szefa w kuchni w rodzinnej restauracji. W tym samym czasie grywał w czwartej lidze austriackiej w drużynie SV Langenrohr. Pewnego dnia wpadł na szalony pomysł: chciał ubiegać się o grę w Bayernie Monachium, i co najciekawsze, drogą elektroniczną. I udało się! Marzenie przyszłego kucharza spełniło się i latem 2005 roku podpisał kontrakt z drugą drużyną rekordowego mistrza Niemiec. 
 
- Pochodzi z ligi w której można prawdopodobnie zniszczyć tylko buty - mówił na początku kariery w Niemczech Maierhofera trener drugiej drużyny Bayernu Hermann Gerland. Austriak jednak się nie poddawał. Po pewnym czasie opinia Gerlanda o "Majorze" zmieniła się. - On gra z ogromny poświęceniem i jest chętny do nauki - chwalił swojego napastnika niemiecki trener. Wspaniały czasem dla obecnego piłkarza FC Koeln musiał być niewątpliwie październik 2006 roku. To właśnie wtedy ówczesny trener Bayernu Felix Magath dał szansę Maierhoferowi zadebiutowania w Bundeslidze. Był to jego pierwszy i ostatni występ w klubie ze stolicy Bawarii. 
 
Maierhoferowi nie wiodło się również w kolejnych klubach niemieckich. W Koblenz i Greuther Fuerth był tylko przez pół roku. Po złym czasie podjał ważną decyzję : powrót do ojczyzny. Jak się później okazało był to prawdziwy "strzał w dziesiątkę". Zatrudnienie znalazł w Rapidzie Wiedeń, gdzie pod skrzydłami obecnego trenera Dynama Drezno Petera Paculta zdobył mistrzostwo Austrii. 
 
Po 31 bramkach w 49 spotkaniach dla wiedeńskiej drużyny Maierhofer zdecydował się na transfer do Premier League. Trafił do Wolverhampton Wanderers, jednak o czasie w Anglii chciał na pewno jak najszybciej zapomnieć. W lecie 2010 roku wrócił do Niemiec. Z zespołem MSV Dusiburg doszedł aż do półfinału pucharu Niemiec, jednak w meczu decydującym o awansie do finału nie wystąpił ze względu na kontuzję. Brak awansu drużyny z Duisburga do pierwszej Bundesligi spowodował, że Austriak zdecydował się odejść. Po raz drugi w karierze wrócił do ojczyzny. Tym razem skorzystał z oferty Red Bulla Salzburg. 
 
W mieście Mozarta wylądował w sierpniu 2011 roku. W pierwszym sezonie stał się królem strzelców ligi (14 goli) oraz zdobył ze swoją drużyną mistrzostwo i puchar Austrii. Po dołączeniu do zespołu nowego dyrektora sportowego Ralfa Ragnicka i trenera Rogera Schmidta nastały dla Maierhofera trudne czasy. Nie tylko pod względem sportowym. Jego starszy brat zmarł w czerwcu 2012 roku w wieku 31 lat. Rola "Majora" (jak nazywany jest przez kolegów) w zespole była coraz mniejsza. Nowy niemiecki duet w Red Bullu postawił na szybki i zwinny atak. 
 
Początek 2013 roku przyniósł dla Austriaka duże zmiany. Najpierw rozwiązał kontrakt z klubem z Salzburga, a potem przeniósł się do FC Koeln. - Miałem bardzo pozytywne rozmowy z Holgerem Stanislawskim. Wiem, że on chciał mnie w drużynie - mówi 30-latek o transferze do Kolonii. - Maierhofer z pewnością nie jest Messim, ale o to ciężko przy takim wzroście. On wniesie do drużyny dobrego ducha i doświadczenie. Będziemy mogli wykorzystać też jego warunki fizyczne - opowiada o swoim nowym podopiecznym trener Stanislawski. 
 
Atuty Maierhofera są już większości znane. Dni, kiedy "Major" o angaż w klubie musiał prosić drogą e-mailową, już dawno minęły.