Nice start. Na Balotellego i kolegów nie ma mocnych!

2016-10-24 16:32:27; Aktualizacja: 8 lat temu
Nice start. Na Balotellego i kolegów nie ma mocnych! Fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Transfery.info

Cały czas są bez porażki w lidze, a na rozkładzie mają już m.in. Lyon, Marsylię i Monaco. W sumie w 10 kolejkach Ligue 1 uzbierali 26 punktów. Piłkarze Nice świetnie rozpoczęli sezon.

Przed startem rozgrywek zdecydowanie najwięcej szumu w kontekście Nice wywołały przenosiny na Lazurowe Wybrzeże Mario Balotellego. Transfer był dość zaskakujący, wcześniej 26-latka łączono z zupełnie innymi klubami. Zaraz po jego ogłoszeniu media zaczęły trąbić, że to dla niego ostatnia szansa, aby wrócić na właściwe tory. Jedno jest pewne, jeśli ktoś podjął jakiekolwiek ryzyko, byli to działacze z Nicei. W końcu ekscentryczne gwiazdki bardzo często potrafią rozwalić całą szatnię. 

Póki co, Nice nie może jednak żałować tego ruchu. Balotelli pokazał się ze znakomitej strony już w pierwszym ligowym spotkaniu z Marsylią. Po ośmiu minutach wykorzystał karnego, a w drugiej połowie wykończył dośrodkowanie Ricardo Pereiry. Dublet - znakomite przywitanie z nową drużyną. Na tym jednak Włoch nie poprzestał, bo w następnym meczu, w którym zagrał - z Monaco - dołożył kolejne dwa trafienia. Do tego jeszcze gol z Krasnodarem w Lidze Europy i prawdziwy majstersztyk z Lorient. W sumie sześć trafień w sześciu spotkaniach. Wejście smoka.


Jak mówi trener Lucien Favre, jego kapitalna forma to nie przypadek. - Mario zostaje po treningach, by poćwiczyć strzały na bramkę. Teraz musi pracować jeszcze więcej w meczach, żeby dojść do poziomu, do którego aspiruje - przyznał szkoleniowiec zwracając uwagę na to, że Włoch może jeszcze bardziej angażować się w grę całej drużyny. 

- Bez dwóch zdań może wrócić na szczyt. Trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, jak dobry jest pod bramką rywali - powiedział Szwajcar. 

Stare demony wróciły podczas spotkania z Lorient, w którym Włoch po genialnej bramce wyleciał z boiska. O ile jednak pierwszą żółtą kartkę złapał w sposób idiotyczny, bo za ściągnięcie koszulki po pięknym trafieniu, to drugą - po starciu z jednym z rywali - zobaczył trochę na wyrost. Bardziej mogą martwić jego problemy ze zdrowiem, bo odkąd trafił do Francji, złapał już kilka urazów. Obecnie ma kłopoty z przywodzicielami. 

Balotelli z miejsca stał się centralną postacią Nice, ale drużyna Favre to nie tylko on. Pauzy spowodowane urazami pokazują zresztą, że świetnie radzi sobie ona również bez największej gwiazdy. 


Znakomicie spisuje się większość zawodników kupionych latem. A przecież w Nice było kogo zastąpić, bo klub opuścili m.in. Nampalys Mendy, który odszedł do Leicester City za ponad 15 milionów euro, Valère Germain oraz Hatem Ben Arfa. W buty tego ostatniego miał wejść wypożyczony z Dynama Kijów Younès Belhanda. I 26-latek nie zawodzi. W lidze strzelił już gola i zanotował cztery asysty, jedną w ostatnim spotkaniu z Metz (4:2). W nim do siatki trafił Wylan Cyprien. Dla 21-latka, który został kupiony za pięć milionów euro z Lens to drugi gol w tym sezonie. Co mecz notuje też masę znakomitych podań do kolegów. 

Bardzo dobrze w zespół wkomponowali się Paul Baysse i Dante. Kosztowali niewiele, bo w sumie dwa miliony europejskiej waluty, a stanowią trzon linii defensywnej. Ze swoich obowiązków wywiązują się wzorowo, Nice - obok Paris Saint-Germain i Toulouse - traci najmniej bramek w lidze. Mocno przyczynili się do tego również wykonujący sporo czarnej roboty Dalbert (kosztował dwa miliony) i Arnaud Souquet (nieco ponad milion), który może grać zarówno na prawej obronie, jak i w środku pola. Transfery wypadły naprawdę nieźle. 

Wysoki poziom trzymają też zawodnicy, którzy w Nice grali wcześniej. Tylko siedem straconych bramek w lidze to obok równej formy obrońców największa zasługa Yoana Cardinale. 22-latek już w poprzednim sezonie kilka razy pokazał się z bardzo dobrej strony, ale w tym jest jeszcze lepszy. Przede wszystkim imponuje dojrzałością, Gra tak, jakby miał na karku przynajmniej kilka wiosen więcej. Choć trzeba przyznać, że w miniony weekend z Metz akurat się nie popisał. 

Skórę uratował mu jednak Alassane Pléa. 23-latek, drugi wybór na szpicy po „Balo”, strzelił już sześć goli, wyrównując swój rekord z poprzednich rozgrywek. Przeciwko „Les Grenats” przebił nawet Włocha i ustrzelił hat-tricka. To potwierdzenie tego, jak wyrównaną kadrą dysponuje Nice. Pod tym względem jest lepiej niż w zeszłym sezonie. A przecież ekipa z Lazurowego Wybrzeża i tak zakończyła go na świetnym czwartym miejscu w tabeli.



Kto jeszcze zasłużył na wspomnienie? 20-letni pomocnik Vincent Koziello w ostatnich tygodniach tylko potwierdza talent, którym zadziwiał w poprzednim sezonie. Niemożliwy jest też 17-letni Malang Sarr, który przebojem wdarł się do drużyny i gra w defensywie u boku Baysse i Dante. Nice już teraz ma z nich wielki pożytek, a w niedalekiej przyszłości zgarnie pewnie spore pieniądze. Podobnie może być z nieco starszym Jeanem Michaëlem Serim, królem asyst.

Piłkarze z Nicei oczywiście nie grają bezbłędnie. Pokazały to choćby dwie wrześniowe porażki w Lidze Europy. Na rodzimym podwórku cały czas nie ma jednak na nich mocnych. Nawet jeśli momentami prezentują się słabiej, po chwili włączają wyższy bieg. - Przy stanie 2:2 nie było łatwo, ale drużyna znakomicie zareagowała i szukała bramki na 3:2 - przyznał Favre po meczu z Metz. Większość jego decyzji to póki co strzały w dziesiątkę. Zaufanie „Balo”, reszta transferów, autorski pomysł na linię defensywną i częsta gra trójką z tyłu... Jego poprzednika, Claude'a Puela w Nice pewnie już mało kto pamięta.


Patrząc na znakomity początek rozgrywek i skład, jakim dysponuje Favre, poprawa czwartego miejsca z poprzedniego sezonu jest bardzo możliwa.