Aż chce się ich oglądać! TOP 7 POZYTYWNYCH zaskoczeń tego sezonu
2016-12-05 18:24:26; Aktualizacja: 7 lat temuNim się obejrzeliśmy, minęła już spora część sezonu. Największe emocje w najsilniejszych ligach dopiero przed nami, ale i tak sporo już wiemy. Które drużyny zaskoczyły do tej pory najbardziej w rodzimych rozgrywkach?
ATALANTA
Zespółz Bergamo zakończył poprzedni sezon Serie A na trzynastym miejscu wtabeli, notując w sumie 11 zwycięstw. W tym już po 15kolejkach brakuje im raptem dwóch wygranych, żeby wyrównać tenwynik. W miniony weekend dopiero Juventus był w stanie zatrzymaćznakomitą passę ekipy Gian Piero Gasperiniego. Ostatecznie licznikspotkań bez porażki zatrzymał się na dziewięciu meczach. W tymczasie Atalanta odprawiła z kwitkiem m.in. Inter, Napoli i Romę.
„Starej Damy” ograć się nie udało, co nie zmieniafaktu, że ekipa z Bergamo może w tym sezonie namieszać. Od starturozgrywek zachwyca Franck Kessié, którego chce u siebie większośćtopowych europejskich klubów. 19-letni iworyjski pomocnik z pięciomaligowymi bramkami na koncie jest najlepszym strzelcem drużyny.Znakomicie wypełnił on lukę po sprzedanym do MiddlesbroughMartenie de Roonie. - Ma nie tylko wielkie umiejętności, ale teżbardzo mocną psychikę, a przecież jest bardzo młodym zawodnikiem- przyznał ostatnio Gasperini.
Oprócz niego trzon drużynystanowią obrońca Ervin Zukanovic, pomocnik Jasmin Kurtic iAlejandro Gómez. W ostatnich tygodniach bardzo dobre recenzjezbierał też 22-letni Mattia Caldara. Środkowemu obrońcy wczterech kolejnych spotkaniach udało się trzykrotnie trafić dosiatki.
CHELSEA
Żadnaniespodzianka - powiecie. O ile jednak spodziewaliśmy się, że „TheBlues” będą prezentować się lepiej niż w poprzednim sezonie,to siła rażenia ekipy Antonio Conte jest większa niżprzypuszczaliśmy. Włoski szkoleniowiec sam zresztą powiedział, żejest zdziwiony szybkością opanowania nowej taktyki przez swoichpodopiecznych. Na początku sezonu wcale nie było tak kolorowo,ale 47-latek uporczywie szlifował ustawienie drużyny (4-2-4, 4-3-3)i w końcu znalazł złoty środek. W systemie 3-4-3 Chelseaprezentuje się znakomicie. Londyńczycy świetnie bronią (w 14spotkaniach stracili 11 bramek, lepszy pod tym względem jest tylkoTottenham, a zarazem są szalenie skuteczni pod bramką rywali.Świetną robotę wykonuje Victor Moses, w którego Conte od samegopoczątku bardzo mocno wierzył.
Więcej swobody w porównaniudo poprzedniego sezonu ma Eden Hazard, który już podwoił swójdorobek strzelecki z tamtych rozgrywek, a w znakomitej formie jestteż Diego Costa. Niebieska maszyna działa niemal bezbłędnie inawet jeśli traci bramkę jako pierwsza, co przytrafiło się wostatnich spotkaniach z Tottenhamem oraz Manchesterem City, potrafiodrobić straty i pogrążyć rywala.
Pamiętacieprzedsezonową szyderkę związaną z brakiem Chelsea w europejskichpucharach? Lada moment może być to większy atut niż siękomukolwiek wydawało.
SEVILLA
Niektórzymartwili się, jak będzie prezentować się Sevilla po odejściuUnaia Emery'ego. Jorge Sampaoli szybciutko przekonał jednak dosiebie kibiców i pokazał, że ekipa z Andaluzji może być w tymsezonie jeszcze groźniejsza niż wcześniej. Co prawda sobotniaporażka z Granadą trochę temu przeczy, ale patrzymy nacałokształt. A przegrana na Estadio Nuevo Los Cármenes była dlaSevilli dopiero trzecią w tym sezonie.
Sampaoli mocnoprzebudował drużynę i nowi zawodnicy prezentują się znakomicie.Bardzo dobrze spisują się napastnicy: kupiony z Toulouse Wissam BenYedder i wypożyczony z Atlético Luciano Vietto. Nieźle w drużynęwkomponowali się też Pablo Sarabia, Franco Vázquez i Samir Nasri.To żaden przypadek, że mowa o zawodnikach ofensywnych, wszakSampaoli uwielbia atakować. Ostatnio współpracę z trenerem bardzomocno pochwalił Vitolo, a więc skrzydłowy, który w samej Sevilliwystępuje już o wiele dłużej. - Nigdy wcześniej nie czułem siętak dobrze - przyznał 27-latek.
Jeśli porażka z Granadąokaże się tylko wypadkiem przy pracy i ekipa z Estadio RamónSánchez Pizjuán szybko wróci na zwycięską ścieżkę, możeskończyć sezon na podium. Po raz ostatni ta sztuka udała jej sięw sezonie 2008/2009.
EINTRACHT FRANKFURT
Niesamowitaprzemiana. Jeszcze kilka miesięcy temu „Orły” rzutem na taśmęuratowały się przed spadkiem z Bundesligi, a w tym sezonieodprawiły już z kwitkiem m.in. Bayer i Borussię Dortmund, a takżezremisowały z Bayernem. W sumie zanotowały tylko dwie porażki,przegrywając po raz ostatni na początku października. Od początkurozgrywek znakomicie spisuje się kupiony zimą z Guadalajary, MarcoFabián. To właśnie dzięki Meksykaninowi Eintracht zdobywanajwięcej bramek.
Dodając do tego gwaranta kilkunastutrafień w sezonie - Alexandra Meiera i szczelną defensywę, którąostatnio tworzą najczęściej Jesús Vallejo, David Abraham orazMakoto Hasebe, mamy obraz nieźle zbilansowanej drużyny. „Orły”grają bardzo mądrze i często nie dają rozwinąć skrzydełteoretycznie mocniejszym rywalom. Trener Niko Kovac wykonuje tamkapitalną robotę.
Po 13kolejkach Bundesligi drużyny Eintrachtu i Hoffenheim mają na konciepo 25 punktów. W najbliżej serii gier zagrają zresztą ze sobą.„Wieśniacy”, którzy w poprzednich rozgrywkach zdobyli raptempunkt więcej od frankfurtczyków, zasługują na jeszczewiększe brawa. Do tej pory są bowiem niepokonani. Co prawda ekipaprowadzona przez 29-letniego Juliana Nagelsmanna notuje najwięcejremisów w całej lidze, ale zero po stronie porażek i tak robipiorunujące wrażenie.
Nagelsmann potrafi wycisnąć zeswoich zawodników wszystko, co najlepsze. Świetnie spisują sięprzede wszystkim kupieni latem snajperzy Andrej Kramaric i SandroWagner. - W moich oczach, aktualnie, jestem najlepszym niemieckimnapastnikiem - przyznał ostatnio ten drugi. Buńczucznie, ale takjak niektórym zbytnia pewność siebie szkodzi, tak innym bardzopomaga. Kilka świetnych spotkań w tym sezonie rozegrali równieżKerem Demirbay, Benjamin Hübner czy Lukas Rupp.
Niezapominamy też, że piłkarzem Hoffenheim jest Eugen Polanski. Jedenz najbardziej doświadczonych zawodników „Wieśniaków” (corównież sporo pokazuje, wszak ma 30 lat) jeśli gra, prezentuje sięsolidnie.
NICE
- Jeśli wygramy tytuł,obiecuję wsiąść w helikopter i przelecieć ponad miastem -powiedział jakiś czas temu Mario Balotelli. I Nicea jak najbardziejmoże powalczyć o mistrzostwo Francji. W tej chwili wyprzedza wtabeli Ligue 1 Monaco oraz Paris Saint-Germain odpowiednio o trzy icztery punkty. Do tej pory zespół Luciena Favre zanotował tylkojedną porażkę - ze słabiutkim Caen. Po drodze zaliczyli kilkaefektownych zwycięstw, chociażby rozbijąc na początku rozgrywekwspomniane Monaco 4:0.
Najlepsze jest to, że Nice utrzymujesię na szczycie bez „Balo”, który od kilku kolejek pauzuje zpowodu kontuzji. Patrząc na jego dotychczasowe statystyki (sześćtrafień w sześciu meczach) można więc przypuszczać, że z nim wskładzie drużyna z Lazurowego Wybrzeża będzie jeszcze mocniejsza.Póki co, nie do zatrzymania są m.in. Alassane Pléa, któryuzbierał już dziewięć ligowych trafień, a także wykonującykapitalną robotę w środku pola Wylan Cyprien i Jean Michaël Seri.
O drużynie z Nicei jakiś czas temu szerzej pisaliśmy TUTAJ.
RB Lipsk
10 wygranych i trzy remisy w 13spotkaniach. Wiadomo było, że klub z Lipska namiesza w Bundeslidze,ale nikt nie spodziewał się, że zrobi to tak szybko i w takimwymiarze. W ostatnich tygodniach zespół Ralpha Hasenhüttla, którymjuż interesuje się Arsenal, wygrywa wszystko, jak popadnie. W atakuszaleje Timo Werner, który zdobył już osiem bramek. 20-latkaznakomicie wspomagają niewiele starszy Marcel Sabitzer i EmilForsberg, a w środku pola świetnie prezentuje się Naby Keïta.Ekipa z Lipska w większości spotkań gra naprawdę widowiskowo.Wysokie tempo gry i pressing robią swoje.
- To bardzo dobryzespół, który zanotował znakomity start. Jestem pewny, że Lipskdo samego końca sezonu będzie naszym rywalem do mistrzostwa -przyznał niedawno Carlo Ancelotti. Włoski szkoleniowiec jest raczejw mniejszości. Większość obserwatorów uważa, że oparta namłodych zawodnikach drużyna Hasenhuettla w końcu wpadnie w dołek,z którego będzie jej bardzo ciężko wyjść.
Takiekomentarze biorą się też z ogólnej niechęci do beniaminka.Większości projekt Red Bulla po prostu się nie podoba. Bo sztucznytwór, bo nie ma tradycji... Niedawno głos w tej sprawie zabrałToni Kroos, który stwierdził, że to dobrze, iż w futbolupojawiają się pieniądze, a Lipsk przecież nie robi nic złego ipotrafi z nich mądrze korzystać. Trudno się nie zgodzić.