Aleksandar Vuković żegna się z Legią Warszawa na swój sposób. „Jak chcesz działać pod publiczkę, to ja do tego nie dołączę”
2022-05-21 18:15:26; Aktualizacja: 2 lata temuAleksandar Vuković, trener Legii Warszawa, odrzucił propozycję pożegnania go przez klub przy okazji meczu z Cracovią. Serb zdecydował się odejść na własnych warunkach, co udowodnił w trakcie zawodów.
42-latek w połowie grudnia wrócił na Łazienkowską. Jako już trzeci szkoleniowiec po Czesławie Michniewiczu i Marku Gołębiewskim miał uratować sezon. Przyszedł jednak w takim momencie, że w grę wchodziła jedynie walka o utrzymanie.
Cel został osiągnięty - „Wojskowi” nie spadną do I ligi. Vuković nie zostanie w klubie, co potwierdził jakiś czas temu.
Z Legią Warszawa Serb był związany od wielu lat i wobec stwierdzenia, że tym razem jest to najprawdopodobniej definitywne rozstanie, można było oczekiwać ceremonii pożegnalnej. Taki pomysł zdecydowanie odrzucił trener.Popularne
Pod koniec lutego władze w klubie przejął Marcin Herra. Obaj panowie nie nawiązali ze sobą współpracy, co do teraz boli opiekuna zespołu.
– Nie będzie żadnego pożegnania. Wiem, że w klubie był taki pomysł, ale podziękowałem za taką opcję. Nie lubię patetyczności. Sztucznego odbębniania obowiązków. Wiedziałem, że w takiej sytuacji pewnie miałbym dostać coś na pożegnanie od nowego wiceprezesa, którego ja jeszcze nawet nie poznałem – wyznał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
– Odkąd pojawił się w klubie Marcin Herra, nie zamieniliśmy zdania. Bądźmy do końca autentyczni. Kiedy naprawdę coś i kogoś szanujesz, w pewnych momentach zachowujesz się inaczej. A jak chcesz działać pod publiczkę, to ja do tego nie dołączę. W sobotę zamanifestuję, co jest dla mnie ważne, wykonam gest, by o czymś przypomnieć – oznajmił.
Jak powiedział, tak też zrobił. „Vuko” pojawił się na meczu w koszulce z wizerunkiem Wiktora Bołby, a więc pomysłodawcy oraz kustosza muzeum Legii Warszawa, a także autor książek o zasłużonych postaciach w historii klubu.
Bołba zmarł w styczniu. Poza pracodawcą żegnał go wtedy chociażby Artur Boruc.
W ten oto dosyć oryginalny, ale i symboliczny sposób, szkoleniowiec postanowił pożegnać się z Łazienkowską.