Andrzejkowe TOP 10
2015-11-29 10:14:06; Aktualizacja: 8 lat temuZbliżają się Andrzejki, a zatem postanowiliśmy przyjrzeć się solenizantom, którzy zapisali się w historii polskiego futbolu.
Dziesięciu reprezentantów Polskii dziesięć całkowicie innych historii. Nasze imieninowe zestawienie prezentujesię naprawdę okazale. Aby nie psuć niektórym z czcigodnych solenizantów humoróww dniu ich święta, postanowiliśmy nie przygotowywać rankingu wedle ich zasługczy umiejętności, a jedynie zaprezentować najlepszych Andrzejów w historiipolskiej piłki w kolejności alfabetycznej (według nazwiska, rzecz jasna).
Andrzej Buncol - pomocnik, medalista mistrzostw Świata z 1982 rokui zdobywca Pucharu UEFA z 1988 roku. Pochodzi z Gliwic i jest wychowankiemPiasta, ale w ekstraklasie zadebiutował w barwach Ruchu Chorzów. Później przezkilka sezonów grał w warszawskiej Legii, skąd w 1986 roku, za zawrotną wówczassumę 800 tysięcy marek, trafił do FC 08 Homburg. W beniaminku Bundesligispędził zaledwie jeden sezon, bo już po roku trafił do słynnego BayeruLeverkusen. Przez pięć lat był niekwestionowaną gwiazdą zespołu „Aptekarzy”.Ostatnie lata kariery spędził w Fortunie Düsseldorf. W 1987 roku przyjąłobywatelstwo niemieckie, co zostało bardzo źle odebrane przez władze PRL. Popularne
- W oficjalnej propagandziepojawiły się informacje, że Buncol został Niemcem i wyrzekł się Polski. Co zabzdura! Nie mogłem przebić się z informacją, że tylko przyjąłem drugieobywatelstwo i oczywiście zachowałem polski paszport. Nikt w Polsce nie chciałsłuchać - tłumaczył po latach w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Wyjazd do Niemiec sprawił, żekariera Buncola w reprezentacji Polski skończyła się przedwcześnie. Mimo to,może się on pochwalić srebrnym medalem mistrzostw Świata w Hiszpanii, któryotrzymał za wywalczenie z „Biało-Czerwonymi” trzeciego miejsca na mundialu. Wkadrze rozegrał w sumie 51 spotkań, ale w uznaniu zasług, w 2014 roku zostałwłączony do Klubu Wybitnego Reprezentanta. Obecnie pracuje w BayerzeLeverkusen.
Andrzej Iwan - legendarny napastnik Wisły Kraków, medalistamistrzostw Świata z 1982 roku. Przez większość kariery związany z „BiałąGwiazdą”, w barwach której świętował zdobycie jednego mistrzostwa Polski.Później przez trzy lata gry w Górniku Zabrze… potroił ten dorobek. Próbowałszczęścia w Niemczech, Grecji i Szwajcarii, ale zagranicą nie radził sobie takdobrze jak w ojczyźnie. Głównie dlatego, że wówczas jego organizm był już mocnowyniszczony przez alkohol.
Kilka lat temu ukazała się jegoautobiografia pt. „Spalony”. Opowiedział w niej szczerze o swoich zmaganiach zalkoholizmem, hazardem, depresją. Ma świadomość tego, że nie wykorzystał wpełni swojego talentu.
- Ja generalnie robiłem wszystkoby w piłkę grać jak najkrócej. Alkohol to moja największa porażka. Druga tohazard, ale na tym nie koniec. Należałoby do tego dodać moje podejście dotreningów, do rehabilitacji - wyliczał w rozmowie z Jakubem Radomskim dlaportalu NaTemat.
Obecnie Iwan jest ekspertem ikomentatorem telewizyjnym. Jego syn, Bartosz, również gra w piłkę, jestzawodnikiem GKS-u Katowice.
Andrzej Jarosik - złoty medalista Igrzysk Olimpijskich z 1972 roku,legenda Zagłębia Sosonowiec i najlepszy strzelec w historii klubu. Kibicesosnowieckiego klubu go uwielbiali, ale wśród kolegów z drużyny nie cieszył siępodobną popularnością. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy była jegoabstynencja. Dziś piłkarzy, którzy nie sięgają po alkohol ocenia się mianem profesjonalistów;wówczas napastnik uchodził za dziwaka.
Podczas turnieju w Monachiumodmówił trenerowi Kazimierzowi Górskiemu wejścia na boisko z ławki, tłumacząc,że nie chce grać „ogonów”. Spotkały go za to surowe represje: jako jedynyczłonek zespołu nie otrzymał Złotego Krzyża Zasługi ani pamiątkowego medalu zawybitne osiągnięcia sportowe.
W 1975 roku wyjechał do Francji itam, w SC Toulon, zakończył karierę. Wcześniej występował w Racingu Strasbourg.Do dziś mieszka nad Sekwaną. Odciął się od Polski i od rodzinnego Sosnowca.
- Andrzej nie zgadza się na żadenwywiad. Prosił żeby przekazać, że pozdrawia wszystkich kibiców Zagłębia. Cieszysię, że cały czas się o nim pamięta. Ale powtarza, że sosnowiecki okreswykreślił z kalendarza. Zraził się kiedy dostał propozycję z TottenhamuHotspur, a działacze Zagłębia nie chcieli go tam puścić - tłumaczyła przed latyżona piłkarza, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Do dziś Jarosik nie udzieliłżadnego wywiadu, trudno też znaleźć jego aktualne zdjęcie.
Andrzej Juskowiak - wicemistrz i król strzelców IgrzyskOlimpijskich z 1992 roku. W polskiej ekstraklasie grał tylko w barwach LechaPoznań, z którym dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, a także został królemstrzelców w sezonie 1989/1990.
Śmiało można powiedzieć, żezrobił karierę zagranicą. W każdym zespole, w którym grał, był wiodącą postaciąi strzelał bramki. Zaczęło się w 1992 roku, od Sportingu Lizbona. W klubie zPortugalii wywalczył swoje jedyne zagraniczne trofeum - zdobył puchar krajowy.Po trzech latach na Półwyspie Iberyjskim przeniósł się do Olympiakosu, a już poroku trafił do Borussi Mönchengladbach. Miał tam jednak problemy zeskutecznością i po dwóch sezonach przeniósł się do Wolfsburga. W drużynie„Wilków” regularnie zdobywał ponad 10 goli w sezonie.
Po 4 latach w VfL trafił doEnergie Cottbus. Ani w tym, ani w kolejnym klubie, amerykańskim MetroStars, niezagrzał miejsca zbyt długo. Karierę kończył w 2007 roku w występującym2.Bundeslidze Erzgebirge Aue.
Z pewnym niedosytem można mówić okarierze reprezentacyjnej Juskowiaka. Rozegrał on w kadrze 39 meczów i strzelił13 goli, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że stać go było na więcej.
Po zakończeniu przygody z piłkąodnalazł się jako ekspert i komentator telewizyjny. Często cytuje się go wprasie sportowej. Próbował też szczęścia w Lechii Gdańsk, gdzie zatrudniony byłjako wiceprezes, ale piastował tę funkcję zaledwie przez kilka miesięcy.
Andrzej Niedzielan – 19-krotny reprezentant Polski, dwukrotnymistrz Polski. W ekstraklasie debiutował w barwach Zagłębia Lubin, ale jegotalent rozkwitł po transferze do Górnika Zabrze. Początkowo nieśmiało przebijałsię do pierwszej jedenastki śląskiego zespołu, ale w rundzie jesiennej sezonu2002/2003 wziął ligę szturmem, zdobywając zawrotną liczbę 15 goli w 14 meczach!Genialna dyspozycja poskutkowała transferem do Dyskobolii GrodziskWielkopolski. Popularny „Wtorek” zakończył sezon z dorobkiem 21 bramek i był naustach całej piłkarskiej Polski. Eksperci rozpływali się nad niemal mityczną„szybkością Niedzielana”.
Po roku spędzonym w Grodziskuodszedł do Eredivisie. W NEC Nijmegen wiodło mu się ze zmiennym szczęściem. Wpierwszych dwóch sezonach zdobył w sumie 8 goli, by nagle w trzecim wpisać sięna listę strzelców aż 10 razy. Ostatni rok w Holandii to tylko 2 bramki ligowena koncie.
Napastnik wciąż jednak cieszyłsię uznaniem w ojczyźnie i został zakontraktowany przez Wisłę Kraków. W dwalata zdobył dwa tytuły mistrzowskie, ale jego udział w tych sukcesach byłskromniutki. Tylko jeden gol i powracające jak bumerang urazy sprawiły, iżNiedzielan, obok Tomasza Dawidowskiego, stał się symbolem pomyłki transferowej.
Zawodnik odżył w Ruchu Chorzów, zktórego już po roku trafił do Korony. W Kielcach znów błyszczał, dzięki czemuzapracował na transfer do Cracovii. Powrót do Krakowa był błędem - jeden golprzez pół roku potwierdził, iż małopolski klimat nie służy snajperowi. Ostatnielata kariery spędził w Ruchu, ale nigdy nie wrócił już do dawnej dyspozycji. Wzeszłym roku zakończył karierę piłkarską.
Andrzej Pałasz - medalista mistrzostw Świata z 1982 roku. Rodowityzabrzanin, większość kariery spędził w Górniku. Miano wobec niego ogromneoczekiwania, nazywano go „drugim Lubańskim” i choć napastnik nie zrobił ażtakiej kariery jak jego starszy kolega, to i tak może pochwalić się sporymdorobkiem.
Z Górnikiem Zabrze trzykrotniesięgał po mistrzostwo Polski. Choć nie był typowym snajperem i często próbowanogo również w pomocy, w 225 meczach ligowych zdobył 39 goli.
W reprezentacji Polski wystąpił34 razy i zaliczył 7 trafień w jej barwach. Największym sukcesem Pałasza jestoczywiście srebrny medal mistrzostw Świata w Hiszpanii.
- To było jak bajka. W Polsce stanwojenny, zero grania w Europie, problemy w klubach i nagle trafiamy do innegoświata. I jeszcze rozdajemy karty. Zagrałem tylko w dwóch meczach, międzyinnymi w półfinale z Włochami, ale cały ten miesiąc to było coś fantastycznego.A miałem wtedy tylko 22 lata - wspominał zawodnik w rozmowie z „PrzeglądemSportowym”.
W 1987 roku, po trzecimmistrzostwie z Górnikiem, odszedł do Hannoveru 96, w którym grał przez dwalata. Później trzy sezony spędził w tureckim Bursasporze, by w 1992 roku wrócićdo Niemiec, do Bayeru Dormagen, w którym zakończył karierę.
Obecnie mieszka w Niemczech,gdzie szkoli młodych adeptów futbolu w szkółce piłkarskiej.
Andrzej Rudy - brązowy medalista mistrzostw Europy U-18 w 1984roku. Urodzony w Ścinawie, pierwsze piłkarskie szlify zbierał w tamtejszejOdrze. Stamtąd trafił do Śląska Wrocław, w którym grał przez 5 lat i zdobyłPuchar Polski. Kilka miesięcy spędził też w GKS-ie Katowice. Uważany był zaogromny talent.
Nigdy nie zrealizował pokładanychw nim nadziei, przynajmniej nie w barwach reprezentacji Polski. Dlaczego? 12listopada 1988 roku kadra polskich ligowców, miała zmierzyć się ze swoimiwłoskimi odpowiednikami. Rudy był powołany na to spotkanie, ale nie wziął w nimudziału, bo przed meczem uciekł z hotelu, w którym skoszarowani byli piłkarze iprzedostał się do Republiki Federalnej Niemiec. Władza ludowa nie miaławątpliwości: pomocnik zdradził ojczyznę. Sam Rudy przyznaje, iż swoją akcjęplanował miesiącami.
- Uciekając, wiedziałem, żeryzykuję, że nie będzie łatwo wrócić legalnie do gry na Zachodzie,ale szybko się okazało, że najłatwiejsza w tym wszystkim była ucieczka.Poważne kluby, które mnie interesowały, bały się wielkiej awantury, którawybuchła o mnie w Polsce - mówił zawodnik na łamach„Rzeczpospolitej”.
Rudy miał szansę na transfer doAS Monaco.
- Byłem dwa miesiącew Paryżu, podpisałem nawet wstępny kontrakt, ale ostatecznie z niegozrezygnowałem - wspomina w rozmowie z „Rz”.
Ostatecznie został piłkarzem FCKöln i grał tam, z krótką przerwą na wypożyczenie do Brøndby, przez prawiesiedem lat. W 1995 roku przeszedł do Bochum, a po roku do Lierse, z którymwywalczył mistrzostwo Belgii.
Następnie Rudy trafił dowielkiego Ajaxu Amsterdam. W barwach słynnego klubu zwyciężył w Eredivisie orazdwukrotnie w Pucharze Holandii. Później na dwa lata wrócił do Belgii, a karierękończył w niższych ligach niemieckich.
Po upadku PRL Rudy wrócił doreprezentacji Polski, ale nie odgrywał w niej znaczącej roli. Jego licznikwystępów w drużynie narodowej, zatrzymał się na liczbie 16. Dzisiaj jesttrenerem młodzieży w niemieckim klubie TSC Euskirchen.
Andrzej Szarmach - dwukrotny medalista mistrzostw Świata,wicemistrz i król strzelców Igrzysk Olimpijskich w 1976 roku. Bez wątpienianajlepszy piłkarz w naszym zestawieniu. Łącznie w polskiej oraz francuskiejekstraklasie zdobył ponad 250 bramek! W reprezentacji w 61 meczach, strzelił 32gole. Nic dziwnego, że wołano na niego „Diabeł”.
- Z tym „Diabłem” to też fajnahistoria. Kiedy jako młody chłopaczek, blondynek, wchodziłem do składu PoloniiGdańsk, to koledzy wołali na mnie "Anioł". I potem w Essen graliśmymecz z niemiecką młodzieżówką. Kazek Kmiecik dorzucił mi piłkę na 18. metr, aja wyskoczyłem wyżej niż obrońcy i zza pola karnego strzeliłem głową gola.Jurek Kasalik z Lecha potem powiedział, że takie bramki to zdobywa diabeł, anie żaden anioł i tak zostało - Szarmach tłumaczył genezę swojego przydomku wrozmowie z „Super Expressem”.
Pochodzi z Gdańska i wychowywałsię w tamtejszych Polonii oraz Stoczniowcu. Krótką chwilę spędził też w ArceGdynia. W ekstraklasie debiutował jako zawodnik Górnika Zabrze, a po 4 latachprzeniósł się do Stali Mielec. Nigdy nie udało mu się zdobyć mistrzostwaPolski.
W 1980 roku trafił dofrancuskiego Auxerre. Słynny magazyn „France Football” dwukrotnie przyznał mutytuł najlepszego obcokrajowca tamtejszej ekstraklasy. W „AJA” Szarmachrozegrał 148 spotkań i zdobył aż 94 gole. Do dzisiaj uważany jest za klubowąlegendę.
Ostatnie cztery lata karieryspędził w Guingamp oraz w Clermont Foot. W tym drugim klubie pełnił funkcjęgrającego trenera. Do końca prezentował zabójczą skuteczność pod bramką rywali.
Po zakończeniu karierypiłkarskiej, płynnie przeszedł do zawodu szkoleniowca. Oprócz Clermont,prowadził Châteauroux oraz Angoulême, a także Zagłębie Lubin. Ostatnim klubem,w którym pracował było francuskie FC Aurillac-Arpajon, z którego odszedł w 2001roku. Od tej pory na dobre zerwał zawodowe kontakty z futbolem.
Andrzej Woźniak – 20-krotny reprezentant Polski, mistrz Polski iPortugalii. Jedyny bramkarz w naszym zestawieniu urodził się w Koninie irozpoczął swoją przygodę z piłką w tamtejszym Górniku. Później przez kilka lat„zwiedzał” kluby z Łodzi i okolicy: był zawodnikiem Widzewa, Orła, GKS-uBełchatów oraz ŁKS-u. W tym ostatnim klubie zadebiutował w ekstraklasie w 1989roku. Po pięciu latach odszedł do największego rywala Łódzkiego KlubuSportowego, do Widzewa. Spędził tam dwa sezony i zdobył tytuł mistrza Polski.Dobra postawa bramkarza zaowocowała transferem do FC Porto.
Jeszcze w barwach Widzewa, w 1995roku, rozegrał swój najlepszy mecz w reprezentacji Polski. Guérin, Zidane,Lizarazou… największe gwiazdy światowego futbolu nie potrafiły znaleźć sposobuna Woźniaka! Polak dał się pokonać tylko raz, z rzutu wolnego, a„Biało-Czerwoni” zremisowali z Francuzami 1-1. Dzięki temu spotkaniu bramkarzazaczęto nazywać „Księciem Paryża”.
Po transferze do PortugaliiWoźniak rozegrał kolejny pamiętny mecz. Tym razem niestety nie popisał się wspotkaniu z Anglią, w 1997 roku. Kibice uznali go za winnego porażki, a jegobłędy miały szersze reperkusje – Polak stracił miejsce między słupkami FCPorto. Na osłodę zdobył jeszcze tytuł mistrza Portugalii, choć na pewno wolałbymieć większy udział w tym sukcesie. Po roku Woźniak przeniósł się do Bragi, wktórej grał częściej, ale wciąż nie tak często jakby sobie tego życzył.
„Książe Paryża” wrócił do Polskii związał się z Lechem Poznań. Ani w „Kolejorzu”, ani później w Widzewie niezdołał wywalczyć miejsca w podstawowym składzie. W 2001 roku zakończył karierępiłkarską i rozpoczął pracę trenera bramkarzy, najpierw w RTS-ie, a później wKoronie Kielce, Pogoni Szczecin i Lechu.
Gdy pracował w Poznaniu, do jegodrzwi zapukało CBA. Okazało się, że Woźniak brał udział w korupcji, gdy byłasystentem Dariusza Wdowczyka w Koronie. Sąd Rejonowy skazał go na 2,5 rokuwięzienia w zawieszeniu na trzy lata, a PZPN ukarał pięcioletniądyskwalifikacją.
Obecnie Woźniak wraca do normalnościpo odbyciu kary. Trenował bramkarzy w Dolcanie Ząbki, a przed obecnym sezonemznalazł zatrudnienie w gdańskiej Lechii.
Andrzej Zgutczyński – 5-krotny reprezentant Polski, uczestnikmistrzostw Świata w Meksyku (1986), dwukrotny mistrz Polski. „Zgutek” przyszedłna świat w Ełku, a jego pierwszym klubem był Mazur. Stamtąd trafił do Lecha,ale w Wielkopolsce wystąpił zaledwie w jednym meczu i przeniósł się do BałtykuGdynia. Próbował swoich sił się także w Legii, jednak i tam nie dał rady sięprzebić. Za to w Gdyni czuł się bardzo dobrze i pomógł Bałtykowi w historycznymawansie do ekstraklasy w 1980 roku. W pierwszym sezonie w elicie zdobył aż 11bramek, ale potem nie był aż tak skuteczny. Mimo to w 1983 roku zgłosił się poniego Górnik Zabrze. Na Śląsku jego talent rozkwitał stopniowo. W swoimpierwszym sezonie trafił do siatki zaledwie dwukrotnie. W następnej kampaniipoprawił się o cztery gole i przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Polskiprzez klub. Kolejny sezon to kolejne mistrzostwo Górnika i eksplozja formyZgutczyńskiego! Snajper wywalczył tytuł króla strzelców, zdobywając 20 bramek!
- Graliśmy uniwersalnie, więcczęsto było tak, że zbiegałem do obrony, a ktoś wbiegał na moje miejsce wataku. A wybitnych graczy mieliśmy tylu, że wcale nie musiałem zostaćnajlepszym strzelcem. Zresztą moja była tylko 1/4 dorobku całej drużyny. Górnikto był wtedy samograj, kibice przed meczem zastanawiali się, czy wygramy 3:0,czy 4:0. Kapitalny okres... - wspominał piłkarz na łamach „PrzegląduSportowego”.
Należy przyznać, iż zawodnik miałperfekcyjne wyczucie czasu. Jego najlepszy sezon w karierze miał miejsce tużprzed mundialem w Meksyku. Zgutczyński poleciał na mistrzostwa Świata irozegrał na nich kwadrans w wygranym 1-0 meczu z Portugalią. Następnie podpisałkontrakt z AJ Auxerre i przeniósł się do Francji. Tam jego parterem w ataku byłsam Eric Cantona!
- Jeśli chodzi o Auxerre, do dziśżałuję dwóch sytuacji. Graliśmy z Paris Saint-Germain, a ja fantastycznieradziłem sobie z Julio Cesarem. W jednej sytuacji ograłem Brazylijczyka,położyłem na ziemi bramkarza Joela Batsa i zamiast strzelać, podałem domłodszego kolegi, Erica Cantony. A ten z pięciu metrów strzelił w trybuny. Wkolejnym meczu sytuacja się powtórzyła. Myślę, że wtedy mogłem się zachować jakegoista - żałuje Zgutczyński.
Polskiemu napastnikowi niepomagały też urazy.
- Granie na Zachodzieskomplikowała mi kontuzja. Wyleczyłem jedną, ale zaraz przyplątała siękolejna i znowu miałem długą pauzę. Nigdy jednak nie żałowałem wyjazdu do Francji.Jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem - podkreśla.
W Auxerre zdobył tylko jednąbramkę i po roku przeniósł się do Dijon. Następnie grał w CS Meaux oraz wszwedzkim Finnskooga Sysslābeck. W końcu powrócił do klubu, w którym spędziłwiększość kariery: do Bałtyku Gdynia. Później grał jeszcze w Raduni Stężyca,którą, po zakończeniu kariery, przez pewien czas prowadził jako trener.
Wszystkim Andrzejom, tym, którzy grali bądź grają w piłkę i tym, którzytylko o niej czytają, życzymy wszystkiego najlepszego!