Dariusz Mioduski: Szanse na awans mistrza Polski do Ligi Mistrzów wzrosną o około 10%

2024-04-08 21:04:54; Aktualizacja: 7 miesięcy temu
Dariusz Mioduski: Szanse na awans mistrza Polski do Ligi Mistrzów wzrosną o około 10% Fot. FotoPyK
Antoni Obrębski
Antoni Obrębski Źródło: Piłka Nożna

Od przyszłego sezonu inaczej będzie wyglądać Liga Mistrzów. Wzrośnie liczba drużyn, a więc zarazem szanse mistrza Polski na kwalifikację. Opowiada o tym Dariusz Mioduski w wywiadzie dla „Piłki Nożnej”.

Od sezonu 2024/2025 zmienia się format i liczba uczestników w europejskich pucharach. Przybędzie w nich drużyn z 32 do 36, co sprawi, że polskie ekipy będą miały łatwiejszą drogę do nich. Jedno z dodatkowych miejsc w Lidze Mistrzów przypadnie klubowi ze ścieżki mistrzowskiej.

Przy zmianach maczał palce Dariusz Mioduski, gdyż jest wiceprzewodniczącym Club Competitions Committe, który ma wpływ na rozgrywki międzynarodowe.

- Ja skupiłem się na odzyskaniu przynajmniej jednego miejsca dla eliminacyjnej ścieżki mistrzowskiej. Nie każdy bowiem pamięta, że kiedy Legia Warszawa awansowała do Ligi Mistrzów w 2016 roku, ze ścieżki mistrzowskiej do fazy grupowej mogło dostać się w sumie sześć klubów. Tymczasem teraz taką możliwość mają tylko cztery. Wbrew pozorom jest to bardzo duża różnica - powiedział Dariusz Mioduski.

- Szanse awansu klubów z niżej notowanych lig spadły, a kluby z wyżej notowanych lig nie dość, że już rosły szybciej, to zaczęły jeszcze szybciej. Stanęło na tym, że ze ścieżki mistrzowskiej awans wywalczy pięć klubów, czyli nie będzie tak dobrze, jak w 2016 roku, ale nie będzie też tak źle, jak na przykład w 2023. Szanse na awans mistrza Polski wzrosną o około 10% - opowiedział właściciel Legii Warszawa.

Zmiany w europejskich rozgrywkach oznaczają nie tylko prostszą drogę kwalifikacji do nich, lecz także większe pieniądze dla polskich klubów z tytułu gry w Europie. To również wytłumaczył Dariusz Mioduski.

- Dotychczas w przypadku podziału wspomnianych 4 procent niby mówiliśmy o podziale solidarnym, ale większość i tak trafiała do mniejszych klubów w najsilniejszych ligach (...) Słowem - mieliśmy do czynienia z pewnego rodzaju farsą, a nie mechanizmem rzeczywiście solidarnościowym. Kwota, która od nowego sezonu będzie trafiać do klubów z najsilniejszych lig, ale nie grających w europejskich pucharach została ograniczona do w sumie 50 milionów euro. Kluby z pozostałych krajów otrzymają zatem wyższe kwoty z tytułu solidarity payment, choć też nierówne. W przypadku polskich klubów będzie to wzrost na poziomie 20-30%.