Wilczek przeszedł do Brøndby zimą
tego roku po nieudanej przygodzie we Włoszech. Po raz pierwszy
trafił do siatki w swoim pierwszym meczu duńskiej ekstraklasy z
Hobro. Rundę wiosenną zakończył ostatecznie z pięcioma bramkami
na koncie. - Kamil poczynił naprawdę duże postępy, odkąd do nas
trafił. Na samym początku miał spore zaległości, wyglądał
gorzej jeśli chodzi o samą sylwetkę. Teraz jest zdecydowanie
bardziej ruchliwy. Poza tym, zintegrował z drużyną - mówi nasz
rozmówca.
W nowy sezon 28-latek wszedł z przytupem. W 16
dotychczasowych spotkaniach Brøndby Wilczek dziesięciokrotnie
trafił do siatki - sześć razy w lidze i cztery w pucharach. Do
tego Polak zanotował sześć asyst. W eliminacjach Ligi Europy
błysnął szczególnie w dwumeczu z islandzkim Valurem. Na drodze do
fazy grupowej duńskiej drużynie stanął jednak Panathinaikos.
-
Kamil jest przede wszystkim bardzo silnym zawodnikiem. Wygrywa
mnóstwo pojedynków z przodu. Ciężko haruje i wie, kiedy być w
danym miejscu. Niektórzy żartują, że zdobywa tylko te najprostsze
bramki, ale przecież umiejętność znalezienia się w odpowiednim
miejscu i czasie to jedna z podstawowych cech dobrego napastnika.
Poza boiskiem jest wielkim profesjonalistą. Jeśli zaś chodzi o
wady, to Kamil momentami wygląda trochę niezdarnie z piłką przy
nodze - przyznaje redaktor portalu w całości poświęconemu
Brøndby.
W ostatnich spotkaniach Wilczek gra w linii ataku z
Teemu Pukkim. Fin jest od niego młodszy o dwa lata. Za sobą ma
występy m.in. w Schalke 04 oraz Celtiku.
- W rundzie
wiosennej drużyna grała z reguły jednym napastnikiem. Teraz trener
Zorniger, który objął ją w czerwcu stawia na dwójkę i wydaje
się, że Kamil dzięki temu czuje większy komfort. Współpraca
między nimi układa się znakomicie. Wilczek jest tym większym
napastnikiem, który bierze na siebie sporą część pojedynków z
obrońcami. Z kolei Pukki więcej biega i szuka piłki. Obaj potrafią
się wzajemnie znaleźć, co przekłada się na bramki - mówi
Stolzenbach.
Który ze snajperów Brøndby jest jego zdaniem
lepszy?
- Wszyscy tutaj bardziej cenią umiejętności
Pukkiego. W tym momencie przewodzi klasyfikacji ligowych strzelców,
to raz. Poza tym, gra w Brøndby trochę dłużej. A historia,
wierność i przywiązanie do barw znaczy w tym klubie bardzo wiele.
Kamil jest na razie jednym z kilku dobrych zawodników, ale idolami
fanów są inni - tłumaczy.
Pukki
ma obecnie na koncie osiem ligowych trafień. Wilczek traci więc do
niego dwa gole. - Czy widzę w Kamilu najlepszego strzelca ligi
duńskiej na koniec sezonu? Mimo wszystko nie. Jego fizyczność jest bardzo
istotna dla ofensywnych poczynań Brøndby, ale w całych rozgrywkach
jest kilku snajperów, w których grze widać więcej
jakości - kończy nasz rozmówca.
Czy Wilczek sięgnie po
koronę króla strzelców, czy nie, pewne jest jedno - klub z
przedmieść Kopenhagi z takim duetem napastników śmiało może
myśleć o tytule mistrzowskim. Po raz ostatni udało się go zdobyć
w sezonie 2004/2005...