Korona Kielce znów stanie nad przepaścią?!
2019-11-20 10:08:50; Aktualizacja: 5 lat temuRodzina Hundsdörferów, posiadająca większościowy pakiet akcji w klubie, rozważa wycofanie się z finansowania Korony Kielce przez niechęć władz miasta związaną z dokapitalizowaniem spółki.
Ekipa z województwa świętokrzyskiego znajdująca się w przeszłości w rękach Krzysztofa Klickiego stanowiła poważne zagrożenie dla czołowych zespołów występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ten stan rzeczy uległ zmianie w 2008 roku, kiedy to właściciel Kolportera postanowił wycofać sięze sponsorowania drużyny po wybuchu afery korupcyjnej.
Wówczas na ratunek klubowi przyszło miasto, które wzięło na siebie obowiązek finansowania „Żółto-Czerwonych” i liczyło na to, że szybko znajdzie na niego nowego kupca. Tak się jednak nie stało i Korona znajdowała się w rękach gminy Kielce przez blisko dziesięć lat, co powodowało stopniowe zadłużanie się zespołu, który już kilkukrotnie rozważał konieczność ogłoszenia upadłości i wycofania się z rozgrywek.
Lepsze dni dla ekipy z województwa świętokrzyskiego nadeszły w 2017 roku, kiedy to większościowy pakiet akcji w klubie nabył Dieter Burdenski. Były reprezentant Niemiec i legenda Werderu Brema nie zagościła jednak na zbyt długo w polskiej drużynie i bardzo szybko odsprzedał ją rodzinie Hundsdörferów, która działa w branży budowlanej oraz posiada udziały w mniejszych przedsięwzięciach i klinikach na północy Niemiec.Popularne
Pod ich wodzą sytuacja finansowa Korony zaczęła się stopniowo poprawiać, ale nie do tego stopnia, aby zespół nie musiał martwić się o swoją przyszłość. Świadczy o tym między innymi fakt, że właściciele ekipy z Kielc zapragnęli dokapitalizować spółkę kwotą wynoszącą około trzy i pół miliona złotych, aby pokryć powstałe w poprzednim sezonie zadłużenie.
Z tego też powodu Dirki Hundsdörfer, przewodniczący Rady Nadzorczej,zwrócił się do miasta, które posiada 28% akcji w klubie, o dołożenie proporcjonalnego wkładu do wspomnianego zabiegu w wysokości 1,5 miliona złotych.
Według informacji przekazanych przez „Radio eM Kielce”,przedstawiciele miasta zobowiązali się notarialnie złożyć projekt uchwały w tej sprawie do końca października, ale do tej pory tego nie zrobili, co może stawiać pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie Korony.
- Skoro nie ma tego w budżecie miasta, to znaczy, że niekoniecznie jesteśmy w stanie dać te pieniądze. Rozmawialiśmy z prezesem Zającem, który mówił, że nie jest to super pilna sprawa, a teraz okazuje się, że jednak jest. W tym momencie nie możemy jeszcze podać swojego twardego stanowiska, ponieważ czeka nas rozmowa z większościowym właścicielem- powiedziała Danuta Papaj, wiceprezydent Kielc.
- Mamy do omówienia nie tylko temat dokapitalizowania spółki przez miasto, ale przede wszystkim to, jak właściciel większościowy wyobraża sobie jej dalsze prowadzenie. Nie możemy tylko płacić. Kwota o jakiej mowa, czyli półtora miliona złotych, nie leży na podłodze- dodała przedstawicielka miasta.
Właściciele „Żółto-Czerwonych” są zaskoczeni zaistniałą sytuacją, ponieważ zamierzali na Walnym Zgromadzaniu zaplanowanym na ten piątek podjąć uchwałę o dokapitalizowaniu spółki. Do tego jednak nie dojdzie, jeśli na czwartkowej sesji głosu w tej sprawie nie zabiorą radni, a wiele wskazuje na to, że do tego nie dojdzie.
Jeżeli w tej kwestii nic się nie zmieni, to rodzina Hundsdörferów może postawić spółkę nawet w stan likwidacji, co oznaczałoby konieczność wycofania klubu z udziału w drugiej części trwających rozgrywek Ekstraklasy. Taki scenariusz nie jest na obecną chwilę prawdopodobny, ale niewykluczone, że może być brany pod uwagę przez głównego inwestora Korony Kielce.