Michail Antonio był bliski śmierci. „Dostałem kolejną szansę na życie”

2025-03-17 13:53:12; Aktualizacja: 1 dzień temu
Michail Antonio był bliski śmierci. „Dostałem kolejną szansę na życie” Fot. Izzy Poles/News Images/SIPA USA/PressFocus
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: BBC One’s Morning Live

Michail Antonio wrócił myślami do koszmarnych wydarzeń związanych z wypadkiem samochodowym z grudnia ubiegłego roku w rozmowie w programie „BBC One’s Morning Live”. Jamajczyk cudem uniknął w nim utraty życia po kompletnym rozbiciu swojego Ferrari.

Michail Antonio był uczestnikiem poważnego wypadku na drodze w Essex niedaleko Londynu na początku grudnia ubiegłego roku i w ciężkim stanie został przetransportowany do jednego z pobliskich szpitali.

Tam przeszedł operację złamanej nogi, co poddało w wątpliwość sens kontynuowania przez niego kariery piłkarskiej. Wynikało to z pojawiających się wieści, że okres jego rekonwalescencji miałby potrwać przynajmniej rok.

Blisko 35-letni zawodnik nie zamierza jednak w taki sposób rozstawać się z futbolem i w rozmowie w programie „BBC One’s Morning Live” zapewnił, że zobaczymy go jeszcze na boisku po tym, jak dostał kolejną szansę na życie.

- Poczułem dziwne uczucie w żołądku. Uświadomiłem sobie, jak blisko byłem śmierci. Widziałem zdjęcia, ale na żywo było dziesięć razy gorzej. Samochód był w kompletnym chaosie. To było dla mnie trudne. Dostałem kolejną szansę na życie - powiedział Jamajczyk o pierwszej wizycie na złomowisku przed trzema tygodniami, gdzie zobaczył szczątki swojego Ferrari.

- Moja noga była całkowicie zmiażdżona, więc wyciągnęli mnie i założyli na nią szynę. Wszyscy wierzyli, że udało mi się wydostać karetką powietrzną, ale helikopter nie mógł oderwać się od ziemi z powodu sztormu, więc zawieziono mnie normalną karetką do szpitala. Tam stwierdzono, że złamałem kość udową w czterech miejscach. Przeszedłem jedną operację. Włożyli mi drążek, jakby w dziurkę od klucza w udo i umieścili w nim cztery śruby, które połączyli. Mój pierwszy chirurg powiedział po zabiegu, że nie chce, abym obciążał nogę przez trzy miesiące, co jest mniej więcej teraz, i jak widać, chodzę - powiedział o zakończeniu pierwszego etapu powrotu do pełnej sprawności.

- Teraz mam drugiego specjalistę, który powiedział, że muszę zacząć obciążać nogę, zwiększając obciążenie z 10% do 100% w ciągu trzech tygodni i teraz przez dwa tygodnie chodziłem o kulach. Ogólnie rzecz biorąc, mówią, że minie od sześciu do dwunastu miesięcy, zanim moja noga zacznie się prawidłowo goić - kontynuował.

- Na sto procent znowu będę grał. Pracuję sześć dni w tygodniu. Zawsze byłem pozytywnie nastawiony do tej sytuacji. To największa kontuzja, jaką miałem, ale fakt, że jestem już dwa do trzech miesięcy przed momentem, w którym powinienem się znajdować, sprawia, że wiem, że znowu zagram - dodał.

- Byłem jednym z najszybszych zawodników w West Hamie. Moje ciało nie było ciałem 34-latka przed wypadkiem. Nadal mogę być szybki oraz dryblować. Ludzie zawsze we mnie wątpili, ale ja zawsze wierzyłem w moją siłę psychiczną. To jest po prostu kolejna porażka i nie powstrzyma mnie - zakończył.

Były gracz Reading, Southampton, Sheffield Wednesday czy Nottingham Forest dołączył do zespołu „Młotów” we wrześniu 2015 roku.

Od tego czasu strzelił 83 gole i zaliczył 40 asyst w 323 występach dla londyńskiego klubu.

Obecnie trudno wyrokować, czy jego władze zdecydują się na przedłużenie wygasającego kontraktu z napastnikiem w obliczu sytuacji, w której się znajduje.