Skąd Crvena zvezda ma pieniądze?

2025-07-22 12:23:17; Aktualizacja: 1 godzina temu
Skąd Crvena zvezda ma pieniądze? Fot. Minoli / Shutterstock.com
Norbert Niebudek
Norbert Niebudek Źródło: Transfery.info

Marko Arnautović będzie zarabiał 2,5 miliona euro netto za sezon gry w Crvenej zveździe. Skąd serbski ma pieniądze na to, by oferować takie kontrakty?

W poniedziałkowe przedpołudnie Lech Poznań poznał potencjalnego rywala w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Jeśli mistrz Polski przejdzie Breiðablik, co mimo sporych kłopotów kadrowych wydaje się jego obowiązkiem, w następnym dwumeczu trafi na lepszego z pary na Lincoln Red Imps - FK Crvena zvezda. No ale nie oszukujmy się. Potrzeba byłoby cudu, by to Gibraltarczycy zagrali w kolejnym etapie kwalifikacji do najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych spod egidy UEFA.

Stąd też istnieją realne szanse, że za dwa tygodnie dojdzie do pierwszego starcia „Kolejorza” z serbskim hegemonem, który dzięki niekończącej się studni pieniędzy zapanował nad krajowym podwórkiem.

Skąd Crvena zvezda ma pieniądze?

Wczorajsze losowanie trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów nie było jedyną atrakcją, jaka tego dnia czekała na kibiców Crvenej zvezdy. W godzinach wieczornych zgromadzili się oni licznie (kilkaset osób) na lotnisku w Belgradzie, by powitać swojego nowego ulubieńca, przyszłą gwiazdę serbskiej ekstraklasy - Marko Arnautovicia. 

To prawdziwy hit transferowy Crvenej. Mowa bowiem przecież o 125-krotnym reprezentancie Austrii, w barwach której stawiał czoła innym europejskim nacjom podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Europy, a także piłkarzu, który w przeszłości był związany z takimi ekipami jak Inter Mediolan, Werder Brema, Stoke City, West Ham United czy Bologna. 

Według ustaleń austriackiego Sky doświadczony napastnik w nowym zespole będzie mógł liczyć na zarobki rzędu 2,5 miliona euro netto za sezon. To dziś pułap nieosiągalny dla polskich klubów.

Nasuwa się więc pytanie: skąd Serbowie biorą na to pieniądze?

We wrześniu ubiegłego roku dyrektor generalny klubu Zvezdan Terzic pochwalił się, że Crvena osiągnęła rekordowe przychody w postaci 92 milionów euro (liczone od 1 stycznia). Na ten bilans złożyły się między innymi 42 miliony euro uzyskane ze sprzedaży zawodników i 28 milionów euro przelane z konta UEFA za występy w Lidze Mistrzów, gdzie Crvena zdobyła ledwie punkt w sześciu meczach, zajmując ostatnie miejsce w grupie z Manchesterem City, RB Lipsk i BSC Young Boys.

Dlatego w polskich klubach rośnie świadomość, że jeden przebłysk w europejskich rozgrywkach potrafi przechylić szalę i zdefiniować przyszłość na kilka lat. 

- Obecnie limit wynagrodzeń wynosi 1,25 miliona euro rocznie, ale jako klub chcemy się rozwijać i niedługo będziemy płacić najlepszym zawodnikom 2-2,5 miliona euro. Trzeba inwestować, jeśli chce się być częścią tak emocjonujących rozgrywek jak Liga Mistrzów - tłumaczył Zvezdan Terzic.

Obecna pozycja Crvenej nie byłaby jednak możliwa bez znaczącego wsparcia ze strony instytucji państwowych, które w dalszym ciągu aktywnie uczestniczą w finansowaniu działalności klubu, oraz środków wykładanych przez firmy Gazprom Neft. Jedna z największych rosyjskich firm naftowych pozostaje głównym sponsorem klubu od 2010 roku, a udzielone przez nią wsparcie okazało się kluczowe w momencie, gdy klub musiał zasypać dług o wartości 25-30 milionów euro.

Wobec tego Crvena nie ma już sobie równych na krajowym podwórku. Dość powiedzieć, że aktualny mistrz Serbii nie ustąpił z tronu od sezonu 2017/2018, kiedy udało mu się odzyskać tytuł z rąk odwiecznego rywala - belgradzkiego Partizana. Jeszcze większe wrażenie robi fakt, że w kwietniowym starciu przeciwko FK Radnički Kragujeva „Gwiazda” doznała pierwszej ligowej porażki od... od 20 grudnia 2023 roku.