Blisko 20-letni zawodnik wdarł się przebojem do seniorskiego zespołu „Dumy Katalonii” w początkowej fazie sezonu 2019/2020 i momentalnie został okrzyknięty przyszłym następcą Lionela Messiego.
Czterokrotnemu reprezentantowi Hiszpanii jest na razie niezwykle trudno wejść w buty legendarnego Argentyńczyka. W dużej mierze wynika to z trapiących go problemów zdrowotnych, które uniemożliwiły mu rozwinięcie skrzydeł w ubiegłych dwóch rozgrywkach.
Mimo to przedstawiciele ekipy z Camp Nou pokładają bardzo duże nadzieje w Ansu Fatim, co pokazuje przedłużona z nim przed rokiem umowa do zakończenia zmagań 2026/2027 z opcją pozostania piłkarza w klubie aż do połowy 2029 roku oraz zawartą klauzulą wykupu opiewającą na miliard euro.
Obecnie żaden klub nie może sobie pozwolić na wyłożenie takiej sumy na ewentualne sprowadzenie skrzydłowego.
Nie musi to jednak stanowić kłopotu nie do przezwyciężenia, ponieważ jednemu z zespołów z europejskiej czołówki sprawę realizacji hitowej operacji może ułatwić sam Hiszpan.
Na taki rozwój wypadków wskazuje Enrique Ortego, który przyznał w stacji Radioestadio Noche, że blisko 20-letni zawodnik nie jest zadowolony z dotychczasowych efektów współpracy z trenerem Xavim. Legenda Barcelony widzi na razie w utalentowanym piłkarzu jedynie etatową opcję rezerwową, co nie odpowiada Fatiemu.
- Jorge Mendes ostrzegł już Barcelonę, że jeśli nie będą stawiać na Ansu Fati, umieści go w innej drużynie - powiedział Ortego.
„Duma Katalonii” nie zostałaby naturalnie postawiona pod ścianą z racji długości obowiązywania umowy, ale i też trudno wyrokować, czy za wszelką cenę dążyłaby do zatrzymania skrzydłowego w przypadku otrzymania za niego oferty zbliżonej lub przekraczającej rekordowe 222 milionów euro wyłożone przez PSG na Neymara.
Utalentowany gracz wystąpił w piętnastu meczach w tym sezonie (tylko trzy razy w wyjściowym składzie), strzelając trzy gole i zaliczając trzy asysty.