Pod nieobecność N'Golo Kanté pomocnik AS Monaco świetnie spisał się w jego roli w barwach drużyny narodowej i dołożył sporą cegiełkę do końcowego triumfu Francji w Lidze Narodów. Kiedy jednak gracz wraca do ligowej rzeczywistości, zęby na niego ostrzą sobie największe europejskie ekipy. A klub z księstwa zamiast bronić się przed tym zainteresowaniem, powoli zdaje się godzić z faktem rychłego odejścia 21-latka i chce jak najbardziej na nim skorzystać.
Jak informowała już we wtorek „Marca”, do gry na poważnie wkroczył Real Madryt, który widzi w zawodniku długo wyczekiwanego zastępcę Casemiro, który do tej pory nie musiał zbytnio narzekać na konkurencję w składzie. Tchouaméni mógłby to zmienić, „Królewscy” muszą jednak pokonać na swojej drodze znaczącą konkurencję.
Sieci na Francuza jako pierwsi zarzucili działacze Juventusu oraz Chelsea, a szybko dołączyli do nich również ich odpowiednicy z Manchesteru City oraz Liverpoolu. Razem z madrytczykami to właśnie ta piątka zdaje się mieć obecnie największe szanse na przekonanie gracza do transferu. Angielskie ekipy mają przewagę finansową, lecz zarówno Real Madryt, jak i Juventus nie zamierzają z tego powodu składać broni.
Wymarzonym scenariuszem dla AS Monaco byłoby oczywiście doprowadzenie do licytacji. Na ten moment piłkarz został już wyceniony i śmiało można założyć, że minimalną kwotą odstępnego będzie 60 milionów euro. Reszta zależy od powagi zainteresowania poszczególnych zespołów.
Swoje do powiedzenia będzie miał rzecz jasna również wychowanek Girondins Bordeaux, na ten moment pozostaje jednak otwarty na propozycje, licząc na zaproponowanie ciekawych projektów, w których odgrywałby istotną rolę.