Patrik Schick to zawodnik, który imponuje w tym sezonie nieprzeciętną skutecznością. W ostatnich tygodniach był jednak wyłączony z gry ze względu na naderwanie włókna mięśniowego.
Powoli wraca jednak do treningów i niewykluczone, że zobaczymy go na boisku zaraz po przerwie reprezentacyjnej. Wtedy jego Bayer Leverkusen zmierzy się przed własną publiką z Herthą.
Mimo tego, że Czech nie grał od 18 lutego, zainteresowanie nim jest naprawdę spore. Ostatnie doniesienia sugerują, że w swoich barwach widzą go przede wszystkim działacze FC Barcelony oraz Arsenalu.
Obie te ekipy czynią podchody pod letnie wzmocnienia, a jedną z pozycji, która wymaga świeżej krwi, jest właśnie środek ataku. Stąd zainteresowanie usługami atakującego.
Okazuje się jednak, że Niemcy nie są skorzy, by sprzedawać swojego asa, co podkreślił na łamach Sky Sport Fernando Carro, prezes Bayeru Leverkusen.
- Nie ma mowy o tym, by sprzedać Schicka. W ogóle to nie mamy, o czym mówić, bo nie takiej potrzeby. Bardzo się cieszymy, że jest z nami i liczymy, że w kolejnych latach będzie naszym ważnym ogniwem - stwierdził 57-latek.
26-latek, który trafił do „Aptekarzy” z AS Romy we wrześniu 2020 roku, rozegrał w tym sezonie 24 mecze, a jego dorobek to 20 goli i trzy asysty.
Umowa wiąże go z Bayerem do 30 czerwca 2025 roku.