15 trafień i trzy asysty w 33 występach poprzedniego sezonu sprawiły, że w kolejce po Argentyńczyka ustawiły się Real Betis czy Tottenham Hotspur. Poza skutecznością środkowego napastnika, kluby przyciągnął także fakt, że jego umowa wygasała już za niespełna 12 miesięcy.
„Aptekarze”, mimo wszystko niechętnie podchodzili do pomysłu sprzedaży piłkarza, który niedawno wrócił do reprezentacji narodowej. Wiązało się to bowiem z angażem innego gracza.
Niemcy rozpoczęli rozmowy z Zenitem Sankt Petersburg odnośnie pozyskania Sardara Azmouna, ale gdy okazało się, iż cała operacja, łącznie z wynagrodzeniem Irańczyka, zamknie się w kwocie około 30 milionów euro, uznali ją za nieopłacalną.
W efekcie rozpoczęły się negocjacje z Lucasem Alario nie w sprawie odejścia, ale pozostania. Tym sposobem strony wypracowały porozumienie, a 28-latek podpisał nowy kontrakt ważny do 30 czerwca 2024 roku.
– Zawsze podkreślałem, że w Bayerze czuję się bardzo dobrze. Klub jest bardzo profesjonalny i chcemy razem wiele osiągnąć. Oprócz tego posiadamy naprawdę dobry zespół. W nadchodzącym sezonie chcemy powalczyć na wszystkich trzech frontach – oświadczył.
Szósty klub kampanii 2020/2021 w Bundeslidze weźmie też udział w fazie grupowej Ligi Europy.
Alario na BayArenie występuje od połowy 2017 roku. Przez ten czas rozegrał 131 spotkań.