Polak dopiero co pobił rekord strzelonych goli w jednym sezonie Bundesligi, a w prasie powraca temat jego odejścia. Co prawda nie jest on tak intensywny jak choćby dwa lata temu, ale zakulisowo agent Pini Zahavi wciąż ma aktywnie działać w poszukiwaniu potencjalnego nowego klubu dla napastnika. Doskonale zdają sobie z tego sprawę działacze Bayernu Monachium, którzy również poszukują alternatywy.
„Sport Bild” informuje, że transfer tego lata praktycznie nie wchodzi w grę, inaczej sprawa ma się jednak w przypadku kolejnego roku. Wtedy Bawarczycy mają być bardziej otwarci na propozycję, ponieważ obawiają się, że zawodnik i tak może dążyć do odejścia. Chcą być jednak na to w pełni przygotowani.
Już teraz rozpoczęły się poszukiwania potencjalnego następcy superstrzelca. Naturalnym wyborem jest dla „die Roten” Erling Braut Haaland, który udowodnił swoją wartość w Borussii Dortmund, pokazując, że jego znakomita forma w Red Bullu Salzburg nie była przypadkowa.
Zwolennikiem takiego ruchu byłby sam Julian Nagelsmann, który chciał sprowadzić Norwego już do swojego RB Lipsk. Teraz widziałby go w swoim Bayernie, zwłaszcza, że w kontrakcie zawodnika może znajdować się klauzula, która pozwalałaby mu zmienić klub w przyszłym roku za około 75 milionów euro plus bonusy.
W międzyczasie trwają rozmowy na temat przedłużenia kontraktu Lewandowskiego, choć te nie są aktualnie zbyt intensywne. Strony wiedzą, że mają sporo czasu na osiągnięcie porozumienia i chcą go wykorzystać, by rozeznać się w sytuacji. Sport1 twierdzi, że jak na razie dyrekcja klubu woli trzymać podchody w kwestii Haalanda w tajemnicy, nie chcąc zirytować „Lewego”.
Jeśli zaś chodzi o dalsze losy Polaka, na ten moment najbardziej zainteresowana zdaje się być Chelsea FC. Lewandowski byłby dla niej priorytetem transferowym, o ile niepowodzeniem zakończyłyby się rozmowy w sprawie... Haalanda.