Gieorgij Żukow to postać doskonale znana fanom Ekstraklasy. W latach 2020-2022 przywdziewał trykot Wisły Kraków.
O ile jego początki pod Wawelem były obiecująco, o tyle z czasem wytracił impet. Wpływ na to miały niewątpliwie problemy zdrowotne, z którymi borykał się w późniejszym czasie.
Między innymi dlatego nie pomógł drużynie w kluczowych momentach i ta spadła z Ekstraklasy.
Po degradacji Kazach rozstał się z zespołem i zasilił chiński Cangzhou Mighty Lions.
Tam występował przez nieco ponad rok. Wraz z końcem 2023 roku jego kontrakt przeszedł do historii, o czym informuje vesti.kz.
Na ten moment nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Kazacha w najbliższym czasie. Nie można wykluczyć, że wróci do ojczyzny.
W ostatnich tygodniach udzielił on ciekawego wywiadu na temat występów w Wiśle Kraków. Wyznał wtedy, że pod Wawelem otrzymywał bardzo niską gażę.
- W pierwszym kontrakcie, który podpisałem, grałem za 3500 euro miesięcznie. Jednak z taką pensją nie grałem długo. Pół roku później została podwojona... Szczerze mówiąc, było mi to obojętne. W tamtym momencie tamte pieniądze nie zmieniłyby mojego życia. A możliwość gry w Wiśle zmieniała. Dlatego nie patrzyłem na pieniądze i nie negocjowałem podwyżki: dajcie mi więcej, nie, tak nie było… Dla mnie najważniejsze było przyjechać tam, chciałem grać w Wiśle. Były zainteresowane także inne polskie kluby, ale Wisła trochę bardziej - mówił wtedy.
Ostatni sezon w jego wykonaniu w Chinach to 27 spotkań, w których strzelił jednego gola.