W ostatnim czasie zrobiło się dosyć głośno o Santiago Hezze, który na prośbę Olympiakosu wyrobił sobie polski paszport. Proces ten pomógł klubowi odciążyć się nieco w kwestii limitów zawodników spoza Unii Europejskiej.
O rodowitym Argentyńczyku zrobiło się jednak bardzo głośno nad Wisłą.
Inaczej prezentowała się sprawa Guilherme Zimovskiego, który trafił niedawno do Radomiaka Radom. 19-letni skrzydłowy otwarcie deklarował chęć przywdziania biało-czerwonego trykotu.
Na podobne słowa zdecydował się Thiago Dombroski.
Urodzony w 2002 roku stoper po latach spędzonych w Coritibie FC wzmocnił w styczniu przedstawiciela portugalskiej ekstraklasy, a więc Portimonense.
- Mam polskie pochodzenie ze strony matki. Mój pradziadek Dombroski przybył do Brazylii, uciekając przed wojną, a moja prababcia Szczerba i mój pradziadek Kuchta przybyli w latach 30. i pobrali się już w Brazyli - przyznał zawodnik w rozmowie z TVP Sport.
Dombroski nie posługuje się polskim językiem, ale miał regularny kontakt z kulturą i tradycją kraju przodków. Co ciekawe, to właśnie z nadwiślańskich państwem związane są jego marzenia.
- Naprawdę chciałbym być zauważony przez polską federację. Teraz pierwszy raz w życiu będę grał w Europie. Chciałbym, żeby teraz, gdy będę występować w Portugalii, polska federacja zwróciła na mnie uwagę - wyjawił lewonożny stoper.
Związki 21-latka z Polską mogły zostać bardziej utrwalone poprzez transfer.
- Dwie polskie drużyny wykazywały mną zainteresowanie. Jedna z nich to czołowa ekipa w lidze. Nie mogła jednak dojść do porozumienia z moim klubem, Coritibą - dodał.
Jak widać, na horyzoncie majaczy przed PZPN-em następna ciekawa opcja. Warto przez najbliższe miesiące śledzić poczynania Dombroskiego na portugalskich boiskach.