W samej końcówce letniego okna dopięte zostało wypożyczenie Griezmanna do Atlético Madryt. Barcelona otrzyma za nie 10 milionów euro. „Rojiblancos” będą mogli przedłużyć je o kolejny rok, a także wykupić Francuza za 40 milionów. Opcja może przemienić się w obowiązek wykupu po rozegraniu przez atakującego określonej liczby meczów.
To wraz z zejściem z listy płac części wynagrodzenia Griezmanna jest dla Barcelony bardzo korzystne, choć „Sport” podkreśla, że sytuacja nie jest dla niej idealna. Wszak wcześniej zapłaciła za 30-latka 130 milionów euro.
Tak naprawdę Griezmann nigdy nie odnalazł swojego miejsca w Katalonii. Był w cieniu Leo Messiego. Strzelił dla Barcelony 35 goli, ale pod skrzydłami żadnego z trenerów - Ernesto Valverde, Quique Setiéna czy Ronalda Koemana - nie dawał drużynie tyle, ile po nim oczekiwano.
Katalońscy dziennikarze piszą o jeszcze jednym, a mianowicie pozycji Griezmanna w szatni Barcelony, która nie była najlepsza. Ich zdaniem na pierwszy rzut oka piłkarz był zadowolony ze swoich relacji z innymi zawodnikami, ale rzeczywistość była podobno inna. Nie czuł się tak uwielbiany i chroniony jak w Madrycie. Część zespołu „Dumy Katalonii” miała ucieszyć wiadomość o jego odejściu, gdyż nigdy nie uważała go za ogniwo grupy.