Problemy zdrowotne Gerarda Piqué, Ronalda Araújo i Samuela Umtitiego sprawiły, że w tej chwili jedynym zdrowym stoperem w kadrze pierwszego zespołu „Dumy Katalonii” jest Clément Lenglet. W konsekwencji Ronald Koeman, przy okazji powołań na mecz z Dynamem Kijów, sięgnął po Óscara Minguezę, gracza klubowych rezerw.
Widzimy zatem jak na dłoni, że wicemistrz Hiszpanii znalazł się w dramatycznej sytuacji, jeśli chodzi o obsadę środka obrony. Wydaje się, że FC Barcelona nie potrzebowała jeszcze tak bardzo nowego obrońcy jak teraz i to może zmusić ją do nieoczekiwanego ruchu.
Według „Mundo Deportivo” ekipa z Camp w najbliższym czasie oceni dostępne opcje wśród piłkarzy bez przynależności klubowej i jeśli tylko znajdzie odpowiedniego kandydata, może nawiązać z nim współpracę w trybie pilnym.
W tym kontekście dodajmy, że pole manewru nie jest zbyt wielkie. Obecnie na bezrobociu przebywają bowiem Ashley Williams (były kapitan Swansea City), Sebastian Langkamp (ex-gracz Werderu Brema) czy Bruno Uvini (w przeszłości gracz między innymi SSC Napoli, Santosu i Twente).
Nie można jednak zapominać o dostępności Jozo Šimunovicia, a więc 26-latka dotąd związanego z Celtikiem, jak również Ezequiela Garaya, który ma na swoim koncie występy w Realu Madryt, Zenicie Sankt Petersburg czy Valencii. To na ten moment najatrakcyjniejsze opcje na rynku transferowym.
Jednocześnie wspomniane źródło donosi, że gdyby nie udało się pozyskać zawodnika na zasadzie wolnego transferu, „Blaugrana” zrobi wszystko, aby w styczniu sfinalizować operację z udziałem Erica Garcíi. Stoper Manchesteru City stanowi bowiem największy priorytet, jeśli chodzi o wzmocnienia drużyny Ronalda Koemana.