We wtorkowy wieczór na Giuseppe Meazza wicemistrzowie Hiszpanii ulegli „Nerazzurrim” 0:1. Decydującego gola na wagę trzech punktów strzelił Hakan Çalhanoğlu w doliczonym czasie pierwszej połowy.
Przez całą drugą połowę znana z kombinacyjnej gry ekipa z Camp Nou postanowiła częściej szukać niecodziennych rozwiązań na wyrównanie stanu rywalizacji. Mowa tutaj przede wszystkim o dośrodkowaniach. Przyjezdni wykonali ich najwięcej w tym spotkaniu, od momentu gdy na ławce trenerskiej zasiada Xavi.
Posiłkując się cząstką danych z OptaJose, wyszło na jaw, że Barcelona posyłała piłkę w pole karne rywala aż 50 razy - 35 z akcji, zaś 15 ze stałych fragmentów gry.
Jak się ostatecznie okazało, takie działanie było biciem głową w mur. Częściej futbolówkę w ten sposób zagrywano prawą stroną boiska, a zwykle za tę robotę brał się Ousmane Dembélé.
Gospodarze potrafili skutecznie zażegnywać niebezpieczeństwo. Przy defensywnym nastawieniu i formacji 1-5-3-2, byli oni w stanie wygrywać zdecydowaną większość pojedynków o piłkę.
Należy się spodziewać, że w zbliżającym się meczu LaLigi z Celtą Vigo piłkarze Xaviego będą już mniej dośrodkowywać, skoro takie rozwiązanie nie przyniosło pozytywnych efektów w Mediolanie.
By awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, Barça powinna wygrać pozostałe batalie w fazie grupowej, kolejno - rewanż z Interem, Bayernem Monachium i Viktorią Pilzno.
***
Rafał Rostkowski po meczu Interu Mediolan z Barceloną: Sędzia wideo pośpieszył się i pomylił