Skrzydłowy Wolverhampton Wanderers jest dzieckiem malijskich emigrantów, ale urodził się w Hiszpanii i to tam spędził swoje dzieciństwo. Stawiał tam również swoje pierwsze kroki z piłką, dlatego nieszczególnie dziwi fakt, iż na arenie międzynarodowej reprezentuje właśnie „La Furia Roja”. Od sześciu lat występuje w Anglii, lecz niewykluczone, że jeszcze wróci na Półwysep Iberyjski.
Rozmawiać z zawodnikiem mieli okazję dziennikarze „RAC1”. W wywiadzie nawiązali do jego kilkuletniego pobytu w słynnej szkółce FC Barcelony, La Masii, gdzie trafił on już w 2004 roku (w wieku ośmiu lat) z Centre d'Esports l'Hospitalet.
Traoré przebił się do zespołu rezerw i zdołał nawet zadebiutować w pierwszej drużynie, nie miał jednak zbyt dużych szans na zostanie etatowym graczem wyjściowej jedenastki. Dlatego też w 2015 roku udał się do Aston Villi, a następnie do Middlesbrough, by w końcu zagrać dla „Wilków”.
Teraz 25-latek uchylił Barcelonie furtkę na to, by sprowadziła go z powrotem.
- Barcelona to mój dom, mój cały świat. Dorastałem tam, odkąd miałem 10 lat - stwierdził.
Dodał, że na razie nie było żadnych konkretów ze strony Katalończyków, uważa jednak, że z jego strony transfer nie byłby trudny do zrealizowania.
- Przede wszystkim musieliby porozmawiać z moimi agentami i określić, w jakiej roli by mnie widzieli - zaznaczył.