Jeszcze niedawno Guardiola deklarował, że może przedłużyć kontrakt z Manchesterem City, ale sprawy nabrały niespodziewanego obrotu. Po porażce z Manchesterem United strata do Liverpoolu i Leicester City powiększyła się, a szanse na obronę mistrzowskiego tytułu są coraz mniejsze. Choć w klubie nikt nie myśli o zwolnieniu Hiszpana, powoli rozpoczęto przygotowania do potencjalnych zmian.
Sam szkoleniowiec również na razie nigdzie się nie wybiera, ale ostatnio dał jasny sygnał, że „Obywatele” nieco przespali moment, kiedy ich drużyna była jedną z najlepszych w poprzednim sezonie. Guardiola przyznał wprost, że na ten moment nie czuje, by jego podopieczni mogli rywalizować z najlepszymi.
Ewentualne rozstanie nie będzie jednak oczywiście oznaczało, że Guardiola pozostanie długo bezrobotny. Jego usługami z pewnością zainteresują się inne ekipy, w tym... FC Barcelona. Prezydent Bartomeu rozmawiał z włoskim dziennikiem „La Repubblica” i wyjawił, że to nie on wypychał trenera z klubu, a on sam odszedł w poszukiwaniu nowych wyzwań. Otworzył przy tym furtkę przed możliwym powrotem.
- To nie zależało ode mnie - zapewnia Bartomeu, pytany o rozstanie z Guardiolą.
- To Pep zdecydował, że chce odejść. Drzwi w Barcelonie są jednak dla niego zawsze otwarte.
Warto przypomnieć, iż wciąż niepewny swojej przyszłości jest Ernesto Valverde. Pod jego wodzą zespół sięgnął po mistrzostwo kraju, ale jego gra pozostawia wiele do życzenia, co wzbudza narastające spekulacje na temat rozstania, gdy tylko nadarzy się odpowiednia okazja.