W drugiej parze półfinałowej Ligi Mistrzów do ostatecznego pojedynku w Kijowie zbliżyli się „Królewscy”. Choć to Bawarczycy jako pierwsi wyszli na prowadzenie za sprawą Joshuy Kimmicha, madrytczykom udało się zdobyć później dwa gole, które zapewniły im zwycięstwo. Trener mistrzów Niemiec jest jednak przekonany, że to nieporadność jego podopiecznych pod bramką przeciwnika doprowadziła do takiego wyniku, a nie świetna postawa „Los Blancos”.
- Daliśmy im w prezencie dwa gole, ale sami stworzyliśmy sobie ogromną liczbę okazji - mówił po meczu Heynckes.
- Czego nam zabrakło? Nie zdobyliśmy kolejnej bramki, trudno było walczyć z myślą o stracie Robbena i Boatenga [musieli oni opuścić boisko już w pierwszych 45 minutach - przyp. red.]. Później straciliśmy głupiego gola przed końcem pierwszej połowy. Tak naprawdę oba gole były naszymi prezentami dla nich. Musimy sobie radzić z przeciwnościami. Na tak wysokim poziomie nie możesz popełniać takich błędów z tyłu, musisz być za to dokładniejszy, gdy samemu stwarzasz okazje.
Heynckes stwierdził nawet, że Real zaskoczył go... swoim słabym występem. Dodaje jednak, że wciąż wierzy w awans do wielkiego finału.
- Mieliśmy tak dużo szans na zdobycie gola, że to aż dziwne. Nigdy nie widziałem, żebyśmy stworzyli sobie tyle okazji w półfinale, zwłaszcza przeciwko takiej drużynie jak Real Madryt. Nie byliśmy dokładni i sprezentowaliśmy im dwie bramki. Teraz chcemy dać z siebie wszystko w przyszłym tygodniu. To nasz obowiązek.
- Półfinały składają się z dwóch meczów, więc musimy wszystko ocenić po rozegraniu rewanżu. Teraz nie zasłużyliśmy na porażkę, więc jestem pewny swego.