Dużo dzieje się obecnie w angielskich klubach i nie inaczej jest w Evertonie. Latem drużynę przejął Rafa Benítez i od razu zaczyna budować skład według własnego pomysłu. Na razie klub nie sprowadził mu wielkich nazwisk, ale w ostatnich dniach okna transferowego może pojawić się w zespole nowy skrzydłowy.
Luis Díaz, bo o nim mowa, ma za sobą dobry sezon w portugalskiej ekstraklasie. Łącznie rozegrał w niej 30 spotkań, strzelając sześć bramek i notując pięć asyst. Dzięki temu dostał powołanie od selekcjonera reprezentacji Kolumbii na Copa América. Tam zagrał w pięciu meczach. W ich trakcie cztery razy trafił do siatki rywali i został wybrany do najlepszej jedenastki całego turnieju.
Znakomita dyspozycja 24-latka przykuła uwagę europejskich klubów. W trakcie okna transferowego mówiło się o tym, że może przenieść się do AS Romy. Spekulowano, że to ekipa z Rzymu prowadzi w wyścigu o podpis skrzydłowego i jest w stanie zapłacić za niego nawet 25 milionów euro.
Teraz jednak wydaje się, że jeśli Díaz opuści Portugalię, to trafi nie do Włoch, a do Anglii do Evertonu, który w tym oknie transferowym cały czas rozgląda się za sprowadzeniem jeszcze jednego skrzydłowego.
W związku z tym angielski zespół liczy na podpisanie 24-latka. W tej sprawie skontaktował się z FC Porto. Według obecnych informacji, jeśli faktycznie dojdzie do transferu, to w całej operacji weźmie udział również James Rodríguez. 30-latek trafiłby do Portugali na wypożyczenie.
O jego odejściu z Goodison Park mówiło się od momentu, kiedy z klubem pożegnał się poprzedni menedżer - Carlo Ancelotti. Kolumbijczyk nie wystąpił dotychczas w żadnym, z pierwszych dwóch, ligowych spotkań „The Toffees” w Premier League.
James Rodríguez właśnie w FC Porto rozpoczynał europejską karierę, trafiając tam w 2010 roku z Banfield. Trzy lata później opuścił Portugalię na rzecz AS Monaco, z którego z kolei wykupił go Real Madryt po świetnym w wykonaniu Kolumbijczyka mundialu w 2014 roku.