Kiedy Hiszpan był sprowadzany na Parc des Princes, dyrektorem sportowym klubu był jeszcze Patrick Kluivert. To pokazuje, o jak odległych czasach mówimy. Było to dokładnie cztery lata i cztery miesiące temu, a zawodnik jak dotąd zgromadził… 18 występów okraszonych dwoma trafieniami.
Jest tak z kilku powodów, ale przede wszystkim, ponieważ uważany niegdyś za wielki talent Jesé nigdy nie zaprezentował jakości, której od niego wymagano po transferze wartym 25 milionów euro. Stąd wypożyczenia do Stoke City, Realu Betis czy Sportingu.
Na niewiele się one jednak zdały i teraz, gdy 27-latek powrócił do Paris Saint-Germain, obu stronom zależy na rozstaniu. Takie informacje przynajmniej kolportuje „Le Parisien”.
Musimy bowiem wiedzieć, że skrzydłowy bądź napastnik w Paryżu zarabia około 420 tysięcy euro brutto miesięcznie, a jego umowa wygasa 30 czerwca 2021 roku. Trudno zatem oczekiwać, że jakikolwiek inny klub zapewni mu tak wysoką pensję.
Powyższe źródło mimo to przekonuje, że strony dążą do porozumienia w sprawie zakończenia współpracy za obopólną zgodą. To miałoby nastąpić w przyszłym miesiącu.
Zważywszy na wielki postęp w negocjacjach, gracz otrzymał zgodę na wyjazd do ojczyzny, by uporządkować sprawy osobiste. Jeśli jednak nie uda się wypracować konsensusu, będzie on musiał wrócić w trybie pilnym do Francji, a to zdecydowanie jest nie na rękę ani jemu, ani tym bardziej finaliście poprzedniej edycji Ligi Mistrzów.
W trwającym sezonie Jesé meldował się na placu gry tylko dwa razy i w tym czasie uzbierał równo 22 minuty.