Przedstawiciele ekipy z województwa wielkopolskiego obiecywali sobie bardzo wiele po sprowadzeniu ofensywnego pomocnika z Benfiki w połowie 2018 roku. Portugalczyk spełniał początkowo pokładane w nim nadzieje. Ten stan rzeczy nie potrwał zbyt długo, co w efekcie doprowadziło do wypożyczenia 31-latka do rodzimego Paços Ferreira w trakcie sezonu 2019/2020.
João Amaral spędził w tym zespole półtora roku i w tej sytuacji nic nie wskazywało na to, że dostąpi zaszczytu pokazania się po raz drugi w barwach Lecha Poznań. Ówczesny trener Maciej Skorża postanowił jednak dać mu szansę i ten w znakomitym stylu ją wykorzystał, przyczyniając się w znaczącym stopniu do wywalczenia mistrzowskiego tytułu poprzez zdobycie czternastu bramek i zanotowanie ośmiu asyst w 32 występach.
Świetna forma prezentowana przez ofensywnego pomocnika doprowadziła jeszcze w trakcie ubiegłych zmagań do zawarcia z nim nowego porozumienia ważnego do 30 czerwca 2024 roku z opcją przedłużenia współpracy o dodatkowe dwanaście miesięcy.
Wtedy Portugalczyk nie przypuszczał, że wspomniany szkoleniowiec opuści szeregi „Kolejorza” tuż przed startem sezonu z powodów osobistych i jego następca w osobie Johna van den Broma nie będzie traktował go jako jednej z głównych postaci w drużynie.
W tej sytuacji Amaral zaczął nieśmiało rozglądać się za nowym wyzwaniem i nie może narzekać na brak zainteresowania, ponieważ jak przekonuje Piotr Koźmiński z „WP SportoweFakty”, uważnie rozwojowi sytuacji wokół doświadczonego zawodnika przyglądają się wysłannicy Panathinaikosu, Pafosu oraz... Interu Miami.
Obecnie trudno jeszcze wyrokować, czy wymienione zespoły są zainteresowane wypożyczeniem lub definitywnym pozyskaniem 31-latka.
Sam Lech Poznań też nie musi za wszelką cenę dążyć do rozstania z ofensywnym pomocnikiem, ponieważ ten pomimo tego, że nie otrzymuje oczekiwanej liczby minuty, regularnie pojawia się na krajowych oraz europejskich boiskach.
Na dotychczasowy dorobek Amarala składają się trzy trafienia i trzy asysty w 22 występach.