Prokuratura w Perugii wykorzystała wyciszenie medialne do wznowienia śledztwa związanego z dopuszczeniem się oszustwa reprezentanta Urugwaju przy zdawaniu testu ze znajomości języka kraju z Półwyspu Apenińskiego w celu uzyskania paszportu, który miał mu otworzyć drogę do przeprowadzki do Juventusu.
Wspomniany organ poinformował już o wyciągnięciu pierwszych konsekwencji oraz konieczności sprawdzenia udziału w całym tym procederze przedstawicieli „Starej Damy” wśród, których miał znaleźć się między innymi dyrektor sportowy Fabio Paratici.
Sam zainteresowany został poproszony o doniesienie się do całej sytuacji przed derbami Turynu i zapewnił po raz kolejny, że nie ma sobie nic do zarzucenia i nie obawia się końcowych rezultatów prowadzonego dochodzenia.
- Klub wydał wczoraj oświadczenie, które wyjaśnia nasze stanowisko, więc nie mam nic więcej do dodania. Nie przejmujemy się nim - przyznał działacz aktualnego mistrza Włoch.
48-latek potwierdził także, że przed przystąpieniem do egzaminu przez Luisa Suáreza kontaktował się z minister Paolą Di Micheli, aby zaczerpnąć więcej wiedzy na temat jego przebiegu czy czasu oczekiwania na wydanie dokumentu.
- Przyjaźnię się z Paolą Di Micheli od dzieciństwa. Mieszkamy w tym samym mieście i ona również wyjaśniła swoje stanowisko, więc nie mamy się czym martwić. Nie sądzę, aby zadawanie pytań było w ogóle nieodpowiednie. W rzeczywistości prawdopodobnie lepiej jest porozmawiać z kimś, kto wie więcej niż ty na dany temat. Zadawanie pytań nie jest przestępstwem - dodał Paratici, który miał rzekomo wywierać naciski na poszczególne osoby, aby ułatwiły zdanie Urugwajczykowi testu i wręczyły mu paszport przed upływem terminu zgłaszania piłkarzy do udziału w Lidze Mistrzów, czyli dzień po zamknięciu letniego okna transferowego - 6 października.