Kibice Lecha Poznań zamarli, kiedy Bartosz Salamon w doliczonym czasie gry schodził z boiska w towarzystwie klubowych lekarzy. Defensor starł się z graczem Wisły Kraków Elvisem Manu, a w momencie upadku jego noga wykręciła się w nienaturalny sposób.
30-latek nie był w stanie dokończyć spotkania przeciwko „Białej Gwieździe”. Spodziewano się wówczas najgorszego, a nawet uszkodzenia więzadeł , co wykluczyłoby go z występów do końca sezonu.
W poniedziałek Salamon przeszedł szereg badań, a Lech Poznań opublikował optymistyczny dla kibiców komunikat. Rezonans magnetyczny wykluczył możliwość uszkodzenia więzadeł, o co najbardziej się obawiano.
Dziewięciokrotny reprezentant Polski na powrót do gry będzie musiał natomiast chwilę poczekać – wciąż odczuwa silny ból, który eliminuje go ze wspólnych treningów z zespołem. Aktualnie czeka go praca z klubowymi fizjoterapeutami.
Ewentualna strata Salamona może okazać się dla Lecha Poznań bardzo kosztowna. Środkowy obrońca opuścił dotychczas tylko jedno ligowe spotkanie swojej drużyny. W swoim dorobku ma na ten moment trzy trafienia.