Dopiero co weszliśmy w nowy rok, a już rozpoczynamy nowy rozdział w batalii reprezentanta Azerbejdżanu ze zmagającym się z problemami mistrzem Polski. Współpraca napastnika z klubem już od dłuższego czasu nie przebiegała wzorcowo, choć na arenie międzynarodowej był on jednym z najbardziej wyróżniających się ogniw. Czara goryczy została przelana w grudniu, kiedy to zawodnik stał się jedną z głównych ofiar pobicia ze strony „kibiców” stołecznego zespołu, którzy wtargnęli do klubowego autokaru po meczu z Wisłą Płock.
24-latek rozpoczął wtedy starania o rozwiązanie kontraktu z Legią Warszawa, choć do tej pory zamierzał uczynić to polubownie. Negocjacje w sprawie zakończenia współpracy za porozumieniem stron utknęły jednak w martwym punkcie, co skłoniło piłkarza do podjęcia bardziej radykalnych kroków.
Jak informuje Jakub Białek z portalu Weszło.com, Mahir Emreli poinformował klub, że w obecnej sytuacji nie zamierza udawać się wraz z resztą zespołu na zimowe zgrupowanie w Dubaju. W ten sposób daje jasny sygnał, że po ostatnich wydarzeniach ani myśli ponownie przywdziewać koszulki warszawian.
Na tym jednak nie koniec. Prawnicy Azerbejdżanina przesłali do klubu pismo, w którym oznajmiają i rozpoczęli procedurę, mającą prowadzić do rozwiązania kontraktu z winy klubu. Podstawą takiego wniosku jest niezapewnienie przez „Wojskowych” bezpieczeństwa zawodnikowi w sytuacji, w której był on jednym z głównych poszkodowanych.
Tym samym rozpoczyna się sądowa batalia. Jeśli Legia Warszawa przegra, piłkarz będzie mógł związać się z nowym pracodawcą na swoich warunkach. Jeśli wygra - i tak wątpliwe, by Mahir Emreli kiedykolwiek zagrał jeszcze w jej barwach.
Do tej pory inne zespoły nie składały nawet zapytań w sprawie zawodnika, oczekując, jak potoczy się dalej sprawa.