Były snajper Lecha Poznań jest w obecnym sezonie maszyną nie do zatrzymania. Wielkie strzelanie rozpoczął w meczu Pucharu Niemiec, tuż przed startem ligi, i od tamtej pory na listę strzelców nie wpisywał się już tylko w meczach reprezentacji Polski ze Słowenią i Austrią (w których „Biało-Czerwoni” w ogóle nie znaleźli patentów na bramkarzy) oraz z Macedonią Północną, w którym jednak zaliczył asysty przy obu golach naszej kadry. Dla mistrzów Niemiec „Lewy” jest jednak gwarantem goli, co odzwierciedla się w kolejnych rekordach.
W sobotę Polak musiał wyprowadzać „die Roten” z opałów, ponieważ już na samym początku spotkania Augsburg wyszedł na prowadzenie. Lewandowski wyrównał wynik jeszcze przed przerwą. Bawarczycy później wyszli nawet na prowadzenie, lecz utracili je w doliczonym czasie gry. Wynik nie zmienia jednak faktu, iż kolejne trafienie napastnika przeszło do historii Bundesligi, bowiem 31-latek zdobył bramkę już w ósmym meczu z rzędu, licząc od początku kampanii.
Ten wyczyn oznacza, że Lewandowski zrównał się z rekordzistą pod tym względem - Pierre-Emerickiem Aubameyangiem. Panowie niegdyś co sezon toczyli bardzo zaciętą rywalizację o koronę króla strzelców, dopóki Gabończyk nie odszedł do Arsenalu.
„Auba” ustanowił swój rekord w kampanii 2015/2016, kiedy również znakomicie rozpoczął rozgrywki i strzelał gole właśnie w pierwszym ośmiu meczach. Teraz Lewandowski ma szansę go wyprzedzić i zostać samodzielnym liderem pod tym względem. Warunkiem jest ustrzelenie choćby jednej bramki w starciu z Unionem Berlin, które odbędzie się już w przyszłą sobotę.
W samej tylko Bundeslidze Lewandowski zdobył już 12 bramek, do których dołożył dwa trafienia w DFB Pokal oraz trzy gole w Lidze Mistrzów. Strzelał również dla Polski - w meczu z Łotwą popisał się hat-trickiem.