Pep Guardiola jest od wielu lat uważany za jednego z najlepszych trenerów w historii. Gdzie bowiem nie poszedł, jego zespoły seryjne sięgały po kolejne trofea.
Tak było najpierw w FC Barcelonie, później w Bayernie Monachium, a obecnie w Manchesterze City. Problemem jego podopiecznych jest jednak postawa na arenie europejskiej.
50-latek ma na swoim koncie dwa triumfy w Lidze Mistrzów. Po raz ostatni wygrał w tych elitarnych rozgrywkach już wiele lat temu. W tym roku mija dekady, kiedy to jego „Blaugrana” sięgnęła po triumf na Starym Kontynencie.
W ostatnich latach prowadzone przez niego zespoły nie były w stanie sięgnąć po końcowy triumf. Co więcej, odkąd 2016 roku Hiszpan objął „Obywateli”, bramą nie do sforsowania okazywała się corocznie 1/4 finału.
Guardiola miał jednak nadzieję, że fatum uda się przezwyciężyć w Dortmundzie. Choć początek należał do tamtejszej Borussii, to po przerwie lepiej prezentowała się ekipa 50-latka.
Manchester City pokonał swoich rywali 2-1 po bramkach Riyada Mahreza oraz Phila Fodena. Jedyne trafienie dla gospodarzy zanotował 17-letni Jude Bellingham.
Teraz zespół prowadzony przez hiszpańskiego szkoleniowca czeka kolejne trudne wyzwanie. W półfinale jego drużyna zmierzy się z mistrzem Francji i finalistą poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, Paris Saint-Germain.
Pierwszy mecz zostanie rozegrany 27-28 kwietnia w Paryżu. Rewanż przypada natomiast na 4-5 maja i ten odbędzie się na Etihad Stadium.