Anthony Martial trafił do Manchesteru United w 2015 roku za niecałe 60 milionów funtów z AS Monaco. Wówczas uchodził za ogromny talent, dlatego fani tak optymistycznie podchodzili do całej transakcji. Francuz wejście do Premier League miał bardzo obiecujące. W pierwszym sezonie od razu zaliczył 31 spotkań, strzelając w nich 11 bramek i notując do tego cztery asysty.
W kolejnych latach 25-latek miewał lepsze i gorsze momenty na Old Trafford. Poprzedni rok był jednak dla niego kompletnie nieudany. W angielskiej ekstraklasie udało mu się wystąpić w 22 meczach. W ich trakcie zdobył zaledwie cztery gole i dorzucił do tego sześć finalnych podań.
Menedżer „Czerwonych Diabłów” Ole Gunnar Solskjær częściej decydował się na dawanie szans młodszego Masonowi Greenwoodowi. Dlatego pozycja Francuza w klubowej hierarchii zaczęła spadać. Do tego doszedł również transfer Jadona Sancho. Anglik został w piątek oficjalnie zaprezentowany, dzięki czemu da drużynie więcej opcji w ataku.
To z kolei nie wróży nic dobrego dla Martiala. Prawdopodobnie w przyszłym sezonie nie będzie mógł liczyć na to, że każde spotkanie w Premier League zacznie od pierwszej minuty. W związku z tym Manchester United poważnie zastanawia się nad tym, czy nie sprzedać go jeszcze w tym okienku transferowym.
Z klubem wciąż obowiązuje go kontrakt do końca czerwca 2024 roku. Na Old Trafford uważają, że to ostatni dzwonek, aby zarobić jeszcze na nim porządne pieniądze. W ostatnich tygodniach w mediach nazwisko Francuza łączono z przenosinami do Tottenhamu.