„Czerwone Diabły” przyzwyczaiły nas do wielomilionowych transferów, których jesteśmy świadkami praktycznie w każdym sezonie. W 2017 roku najdroższych graczem był Romelu Lukaku (blisko 85 milionów euro), dwanaście miesięcy później Fred (59 milionów euro), z kolei przed rokiem Harry Maguire (87 milionów euro). Natomiast angaż Bruno Fernandes w styczniu wydawał się być tylko przedsmakiem przed letnimi wzmocnieniami. Wówczas pojawił się jednak kryzys wywołany pandemią koronawirusa i wydawało się, że Anglicy swoje plany będą musieli odłożyć na potem. Falk przekonuje, że tak być wcale nie musi.
– Słyszałem od swoich źródeł, że władze Manchesteru United są gotowe zainwestować 300 milionów euro (269 milionów funtów) w budowę nowej drużyny – zdradził w rozmowie z serwisem internetowym utdreport.co.uk.
– To jest również sygnał dla takiego piłkarza jak Sancho, że w Manchesterze budowana jest wielka drużyna. Na pewno to ogromna zachęta. To z pewnością byłby dla niego kolejny krok w karierze – dodał.
– Jeśli tylko pożądani piłkarze będą na rynku oraz jeśli uda się klubowi sprzedać niektórych zawodników z obecnego składu, to te 300 milionów euro może zostać wydane w całości już tego lata – zakończył.
Nie tak dawno pojawiły się spekulacje, jakoby Timo Werner przed zaakceptowaniem propozycji Chelsea, odrzucił zakusy Manchesteru United. Informacje te poniekąd potwierdził niemiecki dziennikarz, dodając przy tym, że ta sytuacja sporo Anglików nauczyła.
– Manchester United nie był wystarczająco przekonujący w kwestii Timo Wernera, jednak przy następnym zawodniku będzie z pewnością działać zdecydowanie agresywniej – stwierdził.
Dodajmy, że na celowniku piątej ekipy Premier League znajdują się m.in. Jadon Sancho, Jack Grealish, Kalidou Koulibaly, Ciro Immobile czy Jonathan David. Za samego Anglika broniącego barw Borussii Dortmund należy jednak zapłacić co najmniej 120 milionów euro.