32-letni obecnie zawodnik na Stadio San Paolo trafił latem 2013 roku. Wówczas zapłacono za niego około 9,5 miliona euro i już w pierwszym sezonie wywalczył on sobie miejsce w podstawowym składzie. Wyróżniała go systematyczność, a za pewnik można było brać, że strzeli przynajmniej dziesięć goli w kampanii. Pamiętajmy jednak, że początkowo grał on bliżej skrzydła i zmieniło się to dopiero wtedy, kiedy poważnej kontuzji kolana nabawił się Arkadiusz Milik.
Jak się okazało później, był to kluczowy moment jego kariery, bowiem od tego czasu zaczął on być wystawiany na pozycji środkowego napastnika. Efekt? W sezonie 2016/2017 jako najbardziej wysunięty piłkarz strzelił dla „Błękitnych” 29 goli, a ponadto zanotował dziesięć asyst. Wówczas wiele klubów z całej Europy zaczęło rozważać jego transfer, a najwięcej mówiło się o zainteresowaniu Manchesteru United. Ostatecznie po dziś dzień Belg nie zmienił pracodawcy, lecz niewykluczone, że już niedługo się to zmieni.
– Nadal nie wiem, co mnie czeka. Na razie skupiam się na tym, aby rozegrać z Napoli jak najlepszy sezon, potem zobaczymy, jak to się wszystko skończy. Do ostatniego akordu tej kampanii jeszcze sporo czasu – rozpoczął w rozmowie z „Sport Voetbal Magazine”.
– Mam jeszcze siedem miesięcy na podpisanie nowego kontraktu z Napoli. Nie wiem jednak, gdzie będę grał w przyszłym sezonie. Pod koniec roku zdecyduję, czy odnowię umowę z obecnym klubem, czy też nie. Na to jest obecnie jeszcze za wcześnie, dlatego nie mogę niczego wykluczyć – dodał.
Mertens jak dotąd w koszulce „Błękitnych” rozegrał 288 spotkań, strzelił 114 goli i posłał 68 kluczowych podań. Jego kontrakt traci ważność 30 czerwca 2020 roku.