31-latek znakomicie odnalazł się w roli środkowego napastnika, czy wzbudzał coraz większe zainteresowanie nie tylko klubów, ale i reprezentacji. Jeszcze kilka lat temu zawodnik odrzucił możliwość gry dla Jamajki, korzystając z podwójnego obywatelstwa i chciał reprezentować Anglię. I choć powołanie otrzymał zarówno od Sam Allardyce'a, jak i Garetha Southgate'a, ostatecznie nie udało mu się zadebiutować.
Z tej trudnej sytuacji postanowił skorzystać jamajski związek piłkarski, który ponownie zgłosił się do Antonio. Tym razem piłkarz nie odmówił, co teraz wychodzi na dobre zarówno jemu, jak i północnoamerykańskiej reprezentacji.
Co prawda w jego debiucie przegrał wraz z zespołem 0:3 z Panamą, ale jak mówi przysłowie - pierwsze śliwki robaczywki. Na kolejnych zgrupowaniu Michail Antonio grał już jak z nut. W starciu z Salwadorem wszedł na boisku w 74. minucie i już po ośmiu minutach cieszył się z otwierającego wynik meczu gola. Jego Jamajka ostatecznie zremisowała, lecz napastnik West Hamu United pozostawił po sobie dobre wrażenie.
W późniejszym meczu ze Stanami Zjednoczonymi Antonio wyszedł już w pierwszym składzie. I tym razem wpisał się na listę strzelców, choć musiał odwracać losy spotkania. Jamajka szybko straciła bramkę za sprawą Timothy'ego Weaha. Już po 11 minutach Michail Antonio wziął jednak sprawy w swoje ręce.
Po przejęciu piłki wywalczonej w środku pola przez Devona Williamsa, Antonio pognał w kierunku bramki rywali. Minął Tylera Adamsa i długo nie zastanawiając się huknął z okolicy 30. metra. Zackary Steffen był w tej sytuacji zupełnie bezradny, a Jamajka ostatecznie utrzymała ten remis.
To bardzo udany początek w kadrze narodowej dla Michaila Antonio, choć z pewnością on i jego koledzy woleliby ujrzeć na tablicy świetlnej inne rezultaty. Do końca eliminacji pozostało jeszcze sześć meczów, ale do strefy dającej awans Jamajce brakuje siedmiu punktów.