Argentyna, dwukrotny mistrz świata, stała pod niebywałą presją. W sobotni wieczór na Lusail Stadium zespół koniecznie musiał odnieść zwycięstwo, aby nie zredukować swoich szans na wyjście z grupy w Katarze do minimum. Potencjalne odpadnięcie podopiecznych Lionela Scaloniego już na tym etapie stanowiłoby dotychczas największą sensację.
Po pierwszej kolejce „Albiceletes” niespodziewanie ulegli Arabii Saudyjskiej 1:2. W starciu z Meksykiem, bardziej klasową reprezentacją, jednemu z faworytów do zgarnięcia Pucharu Świata drużyna z Ameryki Południowej zapracowała na wygraną. Losy spotkania odmienił nie kto inny, jak Lionel Messi, który mocnym uderzeniem po ziemi z dystansu pokonał Guillermo Ochoę w 64. minucie.
Aktualni triumfatorzy Copa América ustalili rezultat na parę minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Messi posłał krótkie podanie z rzutu rożnego do Enzo Fernándeza, a ten w piękny sposób umieścił piłkę w siatce.
Te dwa momenty w meczu spowodowały, że Argentyna w grupie C plasuje się na drugim miejscu, ale także napisały nowy rozdział w historii mundialu.
Bohaterem w tym przypadku jest Messi. Nigdy wcześniej żaden piłkarz w historii nie strzelił co łącznie co najmniej jednego gola i nie zaliczył choćby jednej asysty na pięciu odrębnych turniejach tej rangi.
Zawodnik Paris Saint-Germain dorobił się takiej statystyki kolejno w latach 2006 (Niemcy), 2010 (RPA), 2014 (Brazylia), 2018 (Rosja) i obecnie.
Co więcej, siedmiokrotny zdobywca Złotej Piłki to zarazem najmłodszy, jak i najstarszy strzelec oraz asystent w jednym spotkaniu od startu MŚ w 1966 roku.
Messi po raz pierwszy dokonał tego mając 18 lat i 357 dni w pojedynku z istniejącą wówczas reprezentacją Serbii i Czarnogóry w fazie grupowej w 2006 roku. Teraz powtórzył ten wyczyn w wieku 35 lat i 155 dni.
Choć jeden z najpopularniejszych piłkarzy XXI wieku nie wywalczył póki co Pucharu Świata, jak jego legendarny rodak Diego Armando Maradona, w swoim indywidualnym dorobku dorównał jego osiągnięciom strzeleckim. Po 21 występach obaj panowie zdobyli po osiem bramek. Oczywiście cały czas mowa wyłącznie o mundialu.
Teraz wszystko pozostaje w rękach Argentyńczyków. Aby zapewnić sobie awans do 1/8 finału, muszą w najbliższą środę pokonać Polskę.