Mucha: W Evertonie Fellaini zawsze chodził wkurw****

fot. Transfery.info
Dawid Kurowski
Źródło: Weszło

Jan Mucha udzielił obszernego wywiadu dla „Weszło”, w którym opowiedział między innymi o swoim czasie spędzonym w Evertonie.

Słowacki bramkarz  poprzedniego lata rozwiązał umowę ze Slovanem Bratysława ze względu na kłótnie z dyrektorem sportowym tamtejszego klubu. Mucha nie musiał długo czekać na zainteresowanie ze strony Pogoni Szczecin i Śląska Wrocław, ale zatrudnienie znalazł ostatecznie w Termalice. Teraz doświadczony golkiper opowiedział w rozmowie z dziennikarzem „Weszło”, Jakubem Białkiem, o odejściu do Evertonu jako gwiazda Legii. Całość TUTAJ.

Mucha opowiedział między innymi o tym, że wychował się w słowackiej wiosce i, co prawda od zawsze marzył o grze w jakiejś lidze, ale nie mógł uwierzyć w ofertę z Evertonu.- Miałbym zagrać w Premier League?! Wtedy bym sobie tego nie potrafił nawet wyobrazić. W tej chwili nie ma tam żadnego Słowaka. Skrtel wyjechał do Turcji, był krótko Weiss, Stoch… To jest dla nas inna galaktyka. Szok. Zawsze myślałem, że umiem grać w piłkę. W Anglii zobaczyłem, że jestem jeszcze amatorem.

Ostatecznie Mucha Wysp Brytyjskich nie pobił, konkurując z legendą Evertonu, Timem Howardem. Słowak opowiedział, że spotkań w lidze angielskiej mogłoby być więcej, bowiem dał swojemu menedżerowi powody do częstszego wystawiania. - Doczekałem się tylko dwóch meczów w Premier League i zapamiętam je do końca swojego życia. Nawet nie muszę ich nigdzie odtwarzać, płyta DVD jest w głowie. Pierwszy był z Reading, drugi z Manchesterem City. To były jedne z najlepsze meczów w mojej karierze, ale potem i tak usiadłem na ławce. To jest Anglia, po prostu. Jesteś pierwszy, to jesteś pierwszy. Trudno to piłkarzowi zrozumieć, ale tak jest. Zbyt wiele szans nie ma, gdy ją dostajesz – musisz wykorzystać. Nie dostałem jej, po trzech latach skończył mi się kontrakt i stwierdziłem, że chcę jeszcze pograć w piłkę, więc musiałem odejść.

Pierwszym bramkarzem był wówczas Tim Howard, który choruje na zespół Tourette’a. - Wszyscy oczywiście wiedzieliśmy o jego przypadłości, brał na nią specjalne lekarstwa, na które zezwolić musiała mu kontrola antydopingowa. Czasami gdy był zdenerwowany dostawał tików, było po nim to wyraźnie widać. Trzeba przyznać – niesamowity chłopak. Miałem z nim bardzo dobry kontakt. Nie jestem człowiekiem, który lubi podpierdalać i robić komuś na złość. Uważam, że to bardzo ważne dla bramkarzy.

Najlepszym trenerem Evertonu w XXI wieku był prawdopodobnie David Moyes. Szkot potrafił trzymać szatnię w ryzach. Słowak opowiedział, przez co można było podpaść byłemu trenerowi Manchesteru United. - Za brak dyscypliny na boisku. Everton za jego ery grał bardzo twardo w obronie i bardzo nie lubił tego, gdy ktoś nie wykonywał zadań na boisku. W klubie była francuskojęzyczna grupa, której trudno było zawsze zrozumieć szkocki akcent Moyesa. 

- Fellaini zawsze chodził wkurwiony, bo nigdy go nie rozumiał i nie wiedział, co ma robić. Zresztą po czterech latach w klubie wciąż słabo mówił po angielsku. Dużo było krzyków w szatni. Mnie też zjechał nie raz. Pamiętam, że zostałem mocno zjechany po pucharze z Chelsea, gdzie dostałem bramkę. Musieliśmy zawsze dostosować się do przeciwnika. Pod każdego rywala była inna taktyka. W czwartek i piątek trener robił treningi już pod konkretnego przeciwnika.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery PSG chce gwiazdę Liverpoolu 10 milionów euro! Następca Thomasa Tuchela wybrany Girona chce reprezentanta Polski Maciej Skorża otrzymał hitową propozycję powrotu Jan Urban na radarze polskiego klubu. „Jedyny” taki na liście Jest rewelacją w FC Barcelonie, w 2023 roku odrzucił go Raków Częstochowa. „Nie przeszedł weryfikacji” To jest naprawdę możliwe! Kosta Runjaić „bardzo mocnym” kandydatem klubu z Ekstraklasy

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy