Nicolò Zaniolo przez pewien czas był jedną z najpopularniejszych postaci we włoskim futbolu. Na skutek konfliktu z władzami AS Romy zawodnik został odsunięty w pewnym momencie od składu, co zapowiadało rychłe odejście.
Negocjacje Włocha z potencjalnymi pracodawcami nie należały do łatwych. W końcu ten zaskoczył cały świat, trafiając do Turcji.
Piłkarz, który miał w przyszłości być liderem reprezentacji Italii, wylądował w Galatasaray. Klub ze Stambułu zapłacił za 23-latka 15 milionów euro, wzmacniając swoją kadrę o kolejną rozpoznawalną na Starym Kontynencie postać.
Na tureckiej ziemi wychowanek Genui sprawuje się, jak na razie, solidnie. W ośmiu meczach zdobył trzy gole, do czego dołożył asystę.
Jak się okazuje, pomocnik z Massy mógł zimą trafić do hiszpańskiej ekstraklasy, a konkretniej do FC Barcelony, szukającej wzmocnienia środkowej linii. Agent 23-latka, Claudio Vigorelli, ujawnił, co stanęło na drodze transferu.
- Potrzebował zmiany otoczenia. W ostatnich latach doznał dwóch poważnych kontuzji, ale kiedy upadał, zawsze się podnosił. Potrzebował znaleźć różne bodźce i motywację w nowym środowisku. W styczniu pojawiły się inne możliwości - jak wiadomo, AC Milan i Bournemouth - zaczął agent w rozmowie z Relevo.com.
- Niestety, były sytuacje, które spowolniły jego rozwój. W styczniu nie było łatwo go sprowadzić do Hiszpanii. Sytuacja była bardzo trudna. W LaLidze rynek był trochę zablokowany przez kwestię wynagrodzeń. Był na liście Barcelony, potwierdzam to, podobał im się, ale z powodów ekonomicznych nie była to wykonalna operacja. Szkoda.