W maju obecnego roku Barcelona zdecydowała się na przedłużenie umowy dyrektora sportowego o kolejny rok. Wielu obserwatorów jest zdania, że to ostatnia szansa dla Fernándeza na udowodnienie swojej przydatności w klubie. Dotychczasowe ruchy na rynku transferowym podczas dwuletniej kadencji działacza kojarzą się kibicom z rozczarowaniem, dlatego 55-latek będzie musiał mądrze wydać 222 miliony euro, które „Blaugrana” otrzyma za Neymara.
Według informacji przekazanych przez „L’Equipe” i „Mundo Deportivo”, Fernández uda się w przyszłym tygodniu do Dortmundu, gdzie będzie rozmawiał z działaczami Borussii o możliwości sprowadzenia Ousmane’a Dembélé. W grę może wchodzić nawet sto milionów euro, co byłoby ogromnym zastrzykiem gotówki dla trzeciego zespołu ubiegłego sezonu Bundesligi i przy okazji świetnym interesem. Warto przypomnieć, że Niemcy zapłacili za niego rok temu jedynie piętnaście milionów euro.
Kontrakt Francuza wygasa dopiero w 2021 roku i zapewniał w ostatnim tygodniu, że nie interesuje go zmiana barw klubowych tego lata. Należy jednak pamiętać, że 20-latek opowiadał przed kilkoma miesiącami o swoim marzeniu związanym z grą na Camp Nou.
Zawodnik Borussii Dortmund jest najtańszą z opcji znajdujących się na liście życzeń Barcelony. Oprócz niego Robert Fernández umieścił w notatniku Kyliana Mbappe (190 milionów euro), Antoine’a Griezmanna (200 milionów euro) i Paulo Dybalę (140 milionów euro).