Jeszcze minionego lata Marcelino został namaszczony przez zarząd odpowiednim następcą dla Igora Tudora. Ostatecznie z zapowiadanej długoterminowej przygody powstał epizod. Po siedmiu meczach bieżącego sezonu Hiszpan zrezygnował z dalszego prowadzenia drużyny.
„Olimpijczycy” nie mieli najłatwiejszego wejścia sezon. Od początku obowiązkiem był dla nich awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Polegli oni jednak z kretesem, dosyć niespodziewanie przegrywając dwumecz z Panathinaikosem (5:7).
Wbrew pozorom start w Ligue 1 przebiegł naprawdę nie najgorzej. Po pięciu kolejkach zespół z południa kraju nie odniósł żadnej porażki. Odniósł dwa zwycięstwa, a trzykrotnie dzielił się z punktami.
To jednak ostatni bezbramkowy remis z Toulouse na Stade Vélodrome w niedzielę wzbudził wielkie emocje. Dzień później podczas otwartego spotkania z kibicami OM rzesza fanów wytykała szkoleniowcowi frustrację co do prezentowanego stylu gry.
Na ostrzu noża w wizji zagorzałych sympatyków zespołu postawiono natomiast zarządzanie klubu. Początkowo w mediach można było przejrzeć wzmianki o „groźbach śmierci”, przez które prezydent Pablo Longoria miał podać się do dymisji. Ostatecznie do tego nie doszło.
Atmosfera zrobiła się na tyle nieprzyjemna, że koniec końców Marcelino i tak postanowił poinformować kadrę o rozstaniu. W środę rano decyzja o opuszczeniu ławki trenerskiej wraz ze swoimi sztabowcami została oficjalnie przekazana zarządowi.
Były szkoleniowiec Valencii, Athleticu Club, Villarrealu czy Sevilli pozostawił więc zespół na dzień przed inauguracyjnym meczem Ligi Europy z Ajaksem Amsterdam. Na dodatek w najbliższy weekend czeka klasyk w lidze z Paris Saint-Germain.
Rola tymczasowego trenera na najbliższe dni najprawdopodobniej zostanie powierzona Pancho Abradonado, pracującemu w zespole rezerw.